Takie czy inne środowisko w którym żyjesz wcale nie determinuje twoich wyborów.
Jest za co chwalić
Jak zwykle w siedmiu listach Apokalipsy po przedstawieniu się Chrystus przypomina, że zna Kościół do którego się zwraca; nie jest symbolem pustym to, że „przechadza się pośród świeczników”, jak to widzieliśmy w wizji wstępnej. Chrystus jest ze swoimi Kościołami, jest im bliski. I w tym wypadku mówi: „Wiem, gdzie mieszkasz: tam, gdzie jest tron szatana, a trzymasz się mego imienia i wiary mojej się nie zaparłeś, nawet we dni Antypasa, wiernego świadka mojego, który został zabity u was, tam gdzie mieszka szatan”.
W tym kontekście owo „wiem gdzie mieszkasz” ma inne niż czysto geograficzne znaczenie. Znaczy „wiem, w jakich warunkach przyszło ci żyć”, „wiem, jakich masz sąsiadów”, „wiem na co dla Mnie się narażasz”. Pergamon – może niezbyt wyraźnie wybrzmiało to wcześniej – był nie tylko miastem, w którym oddawano cześć różnym bożkom; był też ważnym ośrodkiem kultu cesarzy. Nie uczestniczenie w kulcie postrzegane być mogło nie tylko jako jakieś naruszenie tradycji, narażanie wszystkich mieszkańców na gniew bogów, ale też jako wyraz buntu wobec władzy. Gdy Jan pisze Apokalipsę chrześcijanie w Pergamonie z czymś takim już się zderzyli - czytamy teraz. Szczegółów nie znamy. Najpewniej próbowano ich zmuszać do udziału w jakiejś formie bałwochwalczego kultu. Pozostali jednak wierni Chrystusowi, choć Antypas – najpewniej ich biskup – został za to zabity. Trwać przy Mnie, nie zaprzeć się Mnie mimo grożącej śmierci, to mocne świadectwo i dla tego Kościoła nie byle jaki powód do chwały – mówi do Kościoła w Pergamonie Chrystus.
Warto w tym kontekście przypomnieć korespondencję Pliniusza Młodszego, prokonsula leżącej bardziej na północ prowincji rzymskiej Bitynii z cezarem Trajanem z 132 roku p. Ch. Pliniusz pytał o to jak postępować z tymi, którzy oskarżani są o bycie chrześcijanami. Dotąd, zajmując się różnymi donosami, robił tak, że karał tylko tych, którzy sami potwierdzali, iż są chrześcijanami. Tych, którzy temu zaprzeczali, składali ofiary bożkom, a nawet – jak napisał – czasem złorzeczyli Chrystusowi, wypuszczał bez dociekania, czy kiedyś z chrześcijaństwem jakiś związek mieli. Trajan w odpowiedzi potwierdził słuszność takiego „pragmatycznego” stanowiska. List dotyczy czasów ciut późniejszych, ale pokazuje klimat, jaki na przełomie wieków panował w Cesarstwie.
Jest i za co zganić
Nie wszystko jednak było w tym Kościele idealne. „Mam nieco przeciw tobie – mówi dalej Chrystus – bo masz tam takich, co się trzymają nauki Balaama, który pouczył Balaka, jak podsunąć synom Izraela sposobność do grzechu przez spożycie ofiar składanych bożkom i uprawianie rozpusty, tak i ty także masz takich, co się trzymają podobnie nauki nikolaitów”. O co chodzi? Wedle jednej z wersji niejednolitej w tym względzie tradycji biblijnej prorok Balaam – poganin, nie Izraelita – był tym, który w czasie wędrówki Izraela przez pustynię podsunął Moabiom pomysł, jak skutecznie walczyć z Izraelem. Nie mieczem mężczyzn, ale uwodzeniem przez moabickie kobiety. Właśnie kobietom, jak czytamy w Księdze Liczb (25), przez proponowanie Izraelitom swoich wdzięków, udało się skłonić niektórych z nich do uczestnictwa w bałwochwalczym kulcie bożka Baal-Peora. Co spowodowało oczywiście, że Bóg rozgniewał się na Izraela. I byłoby się pewnie skończyło źle, gdyby nie radykalne, krwawe (!) działania ludzi z otoczenia Mojżesza przeciwko takim praktykom.
Chrystus Apokalipsy nawiązując do tej historii wskazuje, że podobny mechanizm odejścia od Niego grozi chrześcijanom Pergamonu. Przynajmniej niektórym, tym co słuchają wymienianych już wcześniej z nazwy tajemniczych nikolaitów. Czy to znaczy, że owi nikolaici zachęcali do udziału w pogańskim kulcie? Wiadomo, że w realiach tamtych czasów wiązał się on też z rytualną rozpustą. Ot, na przykład w kulcie Afrodyty. Wiadomo też, że świątynie tamtych czasów były też czymś w rodzaju restauracji: można było tam dobrze zjeść, bo mięsa składanego w różnych ofiarach, nie brakowało. Czy owi nikolaici głosili, że udział w takich praktykach to nic takiego? Niekoniecznie. Być może chodziło o bardziej ogólne hołdowanie rozwiązłości. W cesarskim Rzymie konkubinaty, zdrady małżeńskie, prostytucja (nie tylko sakralna) czy praktyki homoseksualne były czymś powszechnym i powszechnie wśród pogan akceptowanym. Może zarzut Chrystusa wobec Kościoła w Pergamonie nie dotyczy udziału w pogańskich, bałwochwalczych kultach – przecież przed chwilą była mowa, że uczniowie w Pergamonie bardzo się temu opierali – ale przyjmowania, pod wpływem nikolaitów pogańskiego, rozpasanego stylu życia. Nie do końca wiadomo. W każdym razie Chrystus wzywa Kościół w Pergamonie: nawróć się. Po grecku: μετανοησον (metanoeson). Czyli – przypomnijmy jeszcze raz znaczenie greckiego słowa metanoia – zmień myślenie. Nie chodzi więc tylko o odstąpienie od owych praktyk. Chodzi o coś większego i głębszego: o zmianę myślenia o tych sprawach. O przemianę serca.
Pergamon, obraz Kościoła różnych czasów i miejsc
Jak my, jak dzisiejszy Kościół, wypada na tle Kościoła w Pergamonie? Problemy z którymi się borykamy wydają się dość mocno przypominać te dawne. Z jednej strony wiele Kościołów, wielu chrześcijan, zasługuje na pochwałę za swoje wierne trwanie przy Chrystusie. Odmawiają udziału w bałwochwalczym kulcie, płacąc za to nawet swoim życiem. Bałwany oczywiście się zmieniły. Dawniej był to Zeus, Atena czy kolejny Cezar. Dziś czasem to bóstwa czy prorocy innych religii, czasem, jak w Korei Północnej czy po części w Chinach, państwa z ich żądającymi bezwzględnego posłuszeństwa przywódcami. W naszym kręgu kulturowym zalęgła się jednak przede wszystkim „nieświęta czwórca” bóstw władzy, sławy, hedonizmu i pieniądza. Te są bardziej od dawnych podstępne, bo przecież uczestniczący w ich kulcie niekoniecznie zaraz ma świadomość, że właśnie zapala przed ich ołtarzami kadzidło. Co złego jest w pragnieniu władzy, co złego w sławie, co złego w potrzebnym przecież nam wszystkim pieniądzu? – uspokaja się. – Co złego w przyjemności? Dokładnie tak, jak mogli usprawiedliwiać się ci, którzy do pogańskich świątyń przychodzili jak do restauracji. Nie, nic złego się nie dzieje. Tylko powoli nasiąkasz...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |