Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Bez względu na to, jakiemu bogu służysz, należy okazać miłość człowiekowi w potrzebie.
Samarytanin znakiem sprzeciwu
Gdy na drodze z Jerozolimy do Jerycha pojawił się kapłan, ranny mógł pomyśleć: „Jak to dobrze, że w tym pechowym dniu nagle zjawia się ksiądz. To jakby wysłannik niebios". Wysłannik niebios miał jednak inny pomysł na zagospodarowanie czasu niż przejmowanie się przydrożnymi rannymi.. Po chwili przechodził lewita. „Jednak Bóg o mnie nie zapomniał" - snuł swe rozmyślania nieszczęśliwiec - „posyła mi szafarza". Ten jednak wpatrzony był we wzór księdza. I znów powtórzyła się sekwencja: nadzieja - rozczarowanie. Pomoc przyszła z zupełnie niewłaściwej strony. Od wroga. Gdy ranny zobaczył go z daleka, poczuł się zawiedziony. Okazuje się jednak, że to on, ten przeklęty Samarytanin wyciągnął pomocną dłoń. Tym razem naturalna sekwencja stanęła na głowie: rozczarowanie - nadzieja. Samarytanin swym czynem sprzeciwił się obowiązującej nienawiści Żydów i swych pobratymców. Stał się znakiem sprzeciwu.
Aby zrozumieć istotę chrześcijaństwa, aby zrozumieć historię Kościoła, aby zrozumieć historię własnego życia - trzeba zgodzić się na to, że chrześcijaństwo podchodzi do wielu spraw z zupełnie „niewłaściwej" strony, że sprzeciwia się wszystkiemu, co niezgodne z planem Boga. Chrześcijanin mówi nie, tam gdzie duch tego świata mówi tak. Chrześcijanin jest człowiekiem sprzeciwu. Nie jest jednak wiecznym malkontentem, który zawsze i ze wszystkiego jest niezadowolony. Miguel de Unamuno przechodząc kiedyś obok madryckiego amfiteatru, w którym często odbywały się różne odczyty, zapytał przechodnia: „Kto dziś przemawia?" - „Nie wiem - padła odpowiedź". „A o czym mówi?" - „Też nie wiem". - „To zresztą nieważne - skwitował Unamuno - i tak jestem przeciw!" Otóż chrześcijanin nie sprzeciwia się dla zasady. Nie jest też jak przekorne dziecko, które zawsze postąpi inaczej, niż można się tego spodziewać, jedynie po to, aby postawić na swoim. Chrześcijanin jest na wzór swojego Pana znakiem sprzeciwu wobec zła. Konkretnie - wobec czego?
Chrześcijaństwo jest sprzeciwem wobec beznadziei życia. Samarytanin okazał się znakiem nadziei wobec pobitego biedaka. Rosyjska pisarka Tatiana Goryczewa w swoich pamiętnikach napisała: „Urodziłam się w kraju, w którym tradycyjne wartości kultury, religii, moralności zostały świadomie i skutecznie wyplenione. Przyszłam znikąd i szłam donikąd. W dzieciństwie miałam przyjaciółkę, która odebrała sobie życie, ponieważ nie mogła znieść wszystkiego, co ją otaczało". W życiu człowieka wierzącego nie ma miejsca na pustkę, beznadzieję i brak sensu. Chrześcijanin nie może powiedzieć o sobie: idę znikąd i donikąd. Nosi w sobie światło, którym rozprasza ciemność w sobie i wokół siebie. Jest więc znakiem sprzeciwu wobec beznadziei życia.
Jest także znakiem sprzeciwu wobec cywilizacji śmierci. Wzorem chrześcijanina, który nie pozwala umrzeć drugiemu, jest Samarytanin. Śmierć rozprzestrzenia się dziś z niezwykłą siłą i przybiera coraz to inne formy. Bernard Nathanson, były dyrektor największej na świecie kliniki aborcyjnej, który stał się obrońcą życia, mówił w jednym z wywiadów: „Świat, w którym nauka dochodzi do perwersji i który nie ma Chrystusa w swoim centrum - jest światem skazanym na upadek i śmierć". Na cywilizację śmierci chrześcijanin odpowiada tworzeniem cywilizacji miłości. To właśnie miłość jest tym, co najistotniejsze nie tylko w moralności, ale w całym chrześcijaństwie. Albowiem Bóg jest miłością. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał!
Chrześcijanin jest także znakiem sprzeciwu wobec etyki pozbawionej Boga. Historia filozofii zna wiele prób tworzenia kodeksu moralności bez Boga. Przykładem jest choćby etyka niezależna stworzona przez Tadeusza Kotarbińskiego. Mieści się tam wiele humanizmu i odwołań do prawa naturalnego. W praktyce jednak człowiek pyta: dlaczego mam być posłuszny owym nakazom? Brak jest stałego punktu odniesienia, który pozbawia etykę wymiaru względności. Chrześcijanin swe normy odnosi do Osoby - do Jezusa Chrystusa. Dlatego każdy czyn nie jest zawieszony w próżni, lecz ma swe głębokie uzasadnienie.
Tak więc chrześcijaństwo jest znakiem sprzeciwu wobec zła: wobec beznadziei życia, cywilizacji śmierci i etyki pozbawionej Boga. Złu sprzeciwiało się zawsze i zawsze sprzeciwiać się będzie. A czynią to dzisiejsi Samarytanie, którzy wybierają dobro zamiast zła, którzy nienawiść pokonują miłością, którzy okazują współczucie, nie pogardę. Miłość musi wybierać. Są to wybory niejednokrotnie wbrew samemu sobie, wbrew rodzinie, wbrew przyjaciołom. Wybory takie wiążą się często z rozczarowaniami. Ostatecznie prowadzą jednak do zwycięstwa. Leopold Staff, kiedy przebrnął przez swój okres burzy i naporu w Przedśpiewie pisał o swym pogodzeniu się z życiem:
Znam gorycz i zawody, wiem, co ból i troska,
Złuda miłości, zwątpień mrok, tęsknot rozbicia,
A jednak śpiewać będę wam pochwałę życia.
... I uczę miłowania, radości w uśmiechu,
W łzach widzieć słodycz smutną, dobroć chorą w grzechu.
I pochwalam tajń życia w pieśni i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |