Możemy Pismo Święte rozumieć lepiej

Rozmowa z Profesorem Michałem Wojciechowskim

Mając w pamięci program 49. Sympozjum Biblistów Polskich, co chciałby Pan Profesor podpowiedzieć organizatorom przyszłorocznego, jubileuszowego Sympozjum odnośnie samej formuły spotkania lub profilu tematycznego? 

- To samo, co mówię już od kilku lat, że powinna być pewna ilość spotkań równoległych w mniejszych grupach. W sali, gdzie jest sto kilkadziesiąt osób, nie będzie żadnej poważnej dyskusji. Owszem - powinny być sesje plenarne, ale i referaty tematyczne. Kilkukrotnie nawet tak było - moim zdaniem - z powodzeniem przeprowadzono obrady dla mniejszych grup słuchaczy, którzy byli skoncentrowani na określonej tematyce i podnosili nader istotne zagadnienia w żywej dyskusji. Zatem postuluję zastąpienie metody wykładowej – seminaryjną, podobnie jak na wielu zjazdach zagranicznych, gdzie się łączy te formy obrad.

Mam podobną refleksję, gdy patrzę na program zbliżającego się Kongresu Biblijnego w Warszawie – jeden cały dzień wystąpień wykładowych!

- Tak - i to jest złe! Mam pewne rozeznanie, jak przebiegają zjazdy wielu zagranicznych towarzystw naukowych, ponieważ w nich uczestniczę. A tak a propos polskiej biblistyki – sądzę, że nadal naszą słabością pozostaje niewystarczający kontakt z naukowcami i centrami badawczymi w Europie i na świecie. Uczestnictwo Polaków w zjazdach, pracach towarzystw naukowych, konferencjach międzynarodowych, a także publikacje w językach obcych, pozostają znikome. Koncentrujemy się bardziej na pracy krajowej. Wielokrotnie mniej liczni bibliści czescy i węgierscy wychodzą w świat śmielej. Ba, na dużym zjeździe może być więcej Rumunów niż Polaków.

Jakim projektom Pan Profesor zamierza poświęcić najwięcej uwagi w rozpoczynającym się roku akademickim? Nad czym Pan Profesor aktualnie pracuje?

- Nad wpływami greckimi w Biblii. Temu poświęcam obecny rok– mam nadzieję, że wyniknie stąd książka.

Na zakończenie chciałbym zadać pytanie nieco poza głównym nurtem naszej rozmowy. Proszę dokończyć zdania:
Wolną godzinę poświęciłbym na…

- Poszedłbym popływać w jeziorze przez pół godziny, co zresztą robię od maja do września. Tam, gdzie mieszkam, tylko kwadrans pieszo dzieli mnie od kąpieliska.

A wolny dzień chętnie przeznaczyłbym...

- Wolny dzień? Ja mam jeszcze stosunkowo małe dzieci – zatem nie mam wolnych dni. Gdyby jednak zaistniała taka okoliczność, to wybieram wycieczkę.

A plan na wolny tydzień?

- Wolny tydzień?... Pojechałbym w góry.

Już z dziennikarskiej ciekawości, ale i obowiązku – jeszcze jedno krótkie pytanie: czy to prawda, że jest Pan pierwszym świeckim profesorem teologii w Polsce?

- Tak, aczkolwiek, trzeba doprecyzować - katolickim, bo równocześnie ze mną świecki protestant również uzyskał profesurę z teologii. Nawet wspólnie z nim odbieraliśmy dyplomy.

Trzeba przyznać, że dość późno przyszedł w Polsce taki moment, takie wydarzenie, prawda?

- Nie jest to takie dziwne, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że w naszym kraju długo nie było w ogóle studiów teologicznych dla świeckich. Rozpoczęły się późno, w okrojonej, wręcz szczątkowej formie. Jeszcze w latach siedemdziesiątych obowiązywał limit przyjęć (KUL – 30 osób, ATK – 15 osób). W stosunku do liczby kleryków to bardzo mało. Ponadto jedna trzecia absolwentów wyemigrowała. Proporcjonalnie mało mogło być z tych roczników doktorów, profesorów… To się radykalnie zmieniło w latach późniejszych, kiedy wielu świeckich rozpoczęło studia teologiczne, a potem doktoraty, czasem habilitacje i profesury… Chociaż tu pojawia się nowa bariera; wobec spadku liczby studentów teologii, aktualnie nie przyjmuje się praktycznie nowych pracowników naukowych na wydziały teologiczne, a jeżeli ktoś po doktoracie nie jest pracownikiem wydziału, to niezwykle trudno jest zrobić habilitację i, na dobrą sprawę, nie wiadomo czy warto.

Bardzo serdecznie dziękuję Panu Profesorowi za interesującą rozmowę i poświęcony czas.

- Ja także bardzo dziękuję!

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama