Jan Kochanowski jest autorem stoickiej maksymy: "Nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje". Należy zatem godzić się z losem, nie rozpaczać w chwilach smutku, nie popadać w euforię w momentach wzlotów.
Ignacy Loyola (moim zdaniem) problem traktuje bardziej dobitnie: "Módl się jakby wszystko zależało od Boga, pracuj, jakby wszystko zależało od ciebie"(nad sobą też)
A do kogo mam się zwrócić z problemem praktycznie nie do rozwiązania, jeśli nie do Boga?
Bóg jednakże oczekuje współpracy w postaci niezachwianej wiary i bezgranicznej ufności, a podjęty trud na pewno zaowocuje cudem.
Wszystko zależy, jaką miarą szczęście będziemy odmierzać. Dzisiaj na przykład zapadła mi w pamięć kolejna bardzo mądra maksyma: "Lepiej w miłości i przyjaźni jadać jarzyny, niż w nienawiści bić tuczone woły" (w wypadku tego cytatu nie będę podpierać się niedookreślonym jego autorem)
Próba skonfrontowania się z "ośmioma błogosławieństwami", to chyba też jakaś recepta na szczęście.
Natomiast jeżeli chodzi już konkretnie o mnie, to ufam Bogu bezgranicznie, oddałem się Jego opatrzności, a wiarę umacniam poprzez zgłębianie Słowa Bożego. "Do roboty!" dotyczy również mnie osobiście. Pracuję nad rozsądniejszym i pełniejszym wykorzystaniem czasu, niż miało to miejsce dotychczas. I jeszcze jedno. Przyczyną takiej postawy, którą w skrócie zaprezentowałem, stał się splot dotkliwych doświadczeń, które spadły na mnie jedno, po drugim. A ponieważ jestem bez wątpienia grzesznikiem, potraktowałem niekorzystny splot zdarzeń, jako łaskę od Boga. Podjąłem swój krzyż i gonię za Chrystusem.
Ja na prawdę jestem szczęściarzem i na dodatek wierzę w cuda.
Boża miłość nas przerasta, wykracza poza zdolności naszego umysłu. Świadomość, że Bóg swoje wyznanie miłości pieczętuje krzyżem, zbytnio nie zachęca do zawarcia bliższej relacji, zwłaszcza, gdy nie znamy duchowych owoców tej ofiary i rozumując po ludzku, obliczamy straty. Abstrakcją dopóki sami jej nie doświadczymy jest prowadzenie przez Ducha Świętego. Jest jeszcze świadomość Wielkości Boga i naszej marności. Bóg nie daje rozwiązań łatwych i przyjemnych, ale za to niezwykle piękne i wspaniałe. Aby się w nich rozsmakować, potrzebujemy czasu... i tego pierwszego kroku w nieznaną rzeczywistość. Bóg czesto nas próbuje, żebyśmy pełniej doświadczyli własnej słabości. Wiara jest łaską i o tym też musimy pamiętać, zanim zaczniemy komuś lub sobie zarzucać jej brak.
Do Janusza - mała uwaga: Te słowa, które Pan przypisał św. Ignacemu Loyoli, nie muszą rzeczywiście od niego pochodzić. Sprawa jest skomplikowana, te słowa nie są zapisane, to jest tylko przekaz "tradycyjny".
Tak że chyba nie bardzo właściwie wiadomo, co dokładnie powiedział św. Ignacy, można się jedynie domyślać. W każdym razie myślę, że warto rozważyć sprawę.
Całkowicie się zgadzam, że historia, na bazie której podpieramy swe przemyślenia posiada sporo miejsc niezapełnionych, a także wiele nieścisłości. W komentarzu chodziło mi przede wszystkim o wartość merytoryczną wypowiedzi.
Na pewno nie funkcjonowałyby wydziały historyczne sporej ilości placówek naukowych, gdyby wszystko było jasne.
Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga i działąj tak, jakby wszystko zależało od ciebie.
Wersja, którą podałeś w pierwszym poście, jest uproszczeniem powstałym po to, aby ułatwić zrozumienie. Jesli wpisze się tę frazę w google, to można znaleźć linki na ten temat. Również jezuickie.
Coraz częściej pędzimy "do przedu" bez zastanowienia, wydaje się, że bez sensu. Ale ...(przynajmniej ja) mam poczucie, że "ktoś"- Bóg daje mi taką możliwość i łaskę i jest w tym jakiś cel i nasze powołanie.
Moja modlitwa w trudnościach ? Gdy są problemy nie do rozwiązania kiedy odkrywam że nie daje rady,kiedy nie potrafię dalej tak żyć bo jest mi ciężko. Przychodzi czas że proszę...Panie w Twoje ręce składam wszystko- potrzebuje Twojego światła,by móc dalej żyć ,chcę zobaczyć swiatło chcę zobaczyć cud...pomóż Panie.
heleno! Nie wiem czemu bywa i tak,że jesteśmy intensywnie poddawani próbie. Mam dość wszystkiego, jakby błądzenia bez celu po omacku. Jakie to jest trudne! Przychodzi czas, że wychodzisz z tej jaskini ciemnej i zimnej i zobaczysz światło i słońce, wtedy odczujesz szczęście,że jesteś tu. Proszę Cię, wytrzymaj jeszcze trochę, przyjdzie to słońce do Ciebie:)
Ignacy Loyola (moim zdaniem) problem traktuje bardziej dobitnie: "Módl się jakby wszystko zależało od Boga, pracuj, jakby wszystko zależało od ciebie"(nad sobą też)
A do kogo mam się zwrócić z problemem praktycznie nie do rozwiązania, jeśli nie do Boga?
Bóg jednakże oczekuje współpracy w postaci niezachwianej wiary i bezgranicznej ufności, a podjęty trud na pewno zaowocuje cudem.
Czy ja w to wierzę? Czy podołam?
Do roboty! I nic bez Boga!
Dzisiaj na przykład zapadła mi w pamięć kolejna bardzo mądra maksyma: "Lepiej w miłości i przyjaźni jadać jarzyny, niż w nienawiści bić tuczone woły" (w wypadku tego cytatu nie będę podpierać się niedookreślonym jego autorem)
Próba skonfrontowania się z "ośmioma błogosławieństwami", to chyba też jakaś recepta na szczęście.
Natomiast jeżeli chodzi już konkretnie o mnie, to ufam Bogu bezgranicznie, oddałem się Jego opatrzności, a wiarę umacniam poprzez zgłębianie Słowa Bożego. "Do roboty!" dotyczy również mnie osobiście. Pracuję nad rozsądniejszym i pełniejszym wykorzystaniem czasu, niż miało to miejsce dotychczas. I jeszcze jedno. Przyczyną takiej postawy, którą w skrócie zaprezentowałem, stał się splot dotkliwych doświadczeń, które spadły na mnie jedno, po drugim. A ponieważ jestem bez wątpienia grzesznikiem, potraktowałem niekorzystny splot zdarzeń, jako łaskę od Boga. Podjąłem swój krzyż i gonię za Chrystusem.
Ja na prawdę jestem szczęściarzem i na dodatek wierzę w cuda.
Dziękuję za post, pozdrawiam
Wierzę, Panie, że jesteś wszechmogący, że możesz zmienić w szczęście to, co teraz jest cierpieniem.
Wierzę, że wszystko co się dzieje jest Twoją wolą, że to co wybierasz jest jedyne, niepowtarzalne i dla mnie najlepsze.
Naprawdę wierzę w Twoją miłość, w to, że o mnie pamiętasz.
Problem w tym, że czasem brakuje mi cierpliwości i moja modlitwa zamiast w sercu zaczyna rodzić się w głowie.
Problem w tym, że czasem zapominam o Twoich cudach w moim życiu.
Problem w tym, że czasem nie pamiętam, aby rano zaprosić Cię do spędzenia tego dnia ze mną.
Bądź ze mną Boże, bo każdy mój oddech jest Twoim dziełem!
„Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie."
Mt 8,5-11
Czyż te słowa w/w nie budzą naszej nadziei?
Często myślimy, że tak wiele potrzeba, by kogoś przekonać do swoich racji, do podjęcia nawrócenia.
Okazuje się ,że potrzeba tak niewiele,wystarczy oddać się i zawierzyć Bogu, bo On jest działającym.
On sam wystarczy. Jezu , wystarczy Twoje słowo, a będę uzdrowiona i dasz zdrowie tym za którymi proszę:)
Dziękuję Ci Boże!
Bóg czesto nas próbuje, żebyśmy pełniej doświadczyli własnej słabości. Wiara jest łaską i o tym też musimy pamiętać, zanim zaczniemy komuś lub sobie zarzucać jej brak.
Na ten temat kiedyś znalazłem:
http://www.currenda.diecezja.tarnow.pl/archiwum/1-96/r-4.htm
(patrz punkt: 5)
Tak że chyba nie bardzo właściwie wiadomo, co dokładnie powiedział św. Ignacy, można się jedynie domyślać. W każdym razie myślę, że warto rozważyć sprawę.
Na pewno nie funkcjonowałyby wydziały historyczne sporej ilości placówek naukowych, gdyby wszystko było jasne.
Dziękuję za uwagę, pozdrawiam
Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga i działąj tak, jakby wszystko zależało od ciebie.
Wersja, którą podałeś w pierwszym poście, jest uproszczeniem powstałym po to, aby ułatwić zrozumienie.
Jesli wpisze się tę frazę w google, to można znaleźć linki na ten temat. Również jezuickie.
Ale ...(przynajmniej ja) mam poczucie, że "ktoś"- Bóg daje mi taką możliwość i łaskę i jest w tym jakiś cel i nasze powołanie.
Gdy są problemy nie do rozwiązania kiedy odkrywam że nie daje rady,kiedy nie potrafię dalej tak żyć bo jest mi ciężko.
Przychodzi czas że proszę...Panie w Twoje ręce składam wszystko- potrzebuje Twojego światła,by móc dalej żyć ,chcę zobaczyć swiatło chcę zobaczyć cud...pomóż Panie.
-a nawrócenie to nie cud ...
Nie wiem czemu bywa i tak,że jesteśmy intensywnie poddawani próbie. Mam dość wszystkiego, jakby błądzenia bez celu po omacku.
Jakie to jest trudne! Przychodzi czas, że wychodzisz z tej jaskini ciemnej i zimnej i zobaczysz światło i słońce, wtedy odczujesz szczęście,że jesteś tu. Proszę Cię, wytrzymaj jeszcze trochę, przyjdzie to słońce do Ciebie:)