Patrząc na życiorys św. Pawła, możemy tam odnaleźć wiele okazji do podziwu.
Chrystus zmartwychwstał! Pokonał śmierć tak, jak zapowiedział! Otworzył dla nas niebo! Alleluja! Czy to nie jest najlepsza z informacji? Jest. Ale nas nie porywa. Dlaczego? Może dlatego, że robimy dokładnie to, co dzisiejszy patron, św. Kleofas, jeden z 72 uczniów Pana.
List do Filipian powstał w więzieniu. Jednak mimo takich okoliczności jest pismem, przez które przebijają mocna nadzieja i radość z cierpienia ponoszonego dla Chrystusa, które owocuje nowymi odważnymi uczniami.
Wciąż brzmią w mojej głowie słowa z Ewangelii o Synu marnotrawnym, gdy ten postanawia wrócić do domu by zostać chociażby jednym z najemników.
To nie jest żaden biblijny gender, choć tak to dosłownie napisał św. Paweł.
Kapłan jest pośrednikiem między wiernymi a Bogiem. Ale jaki ma być ów kapłan, by był doskonałym pośrednikiem? Deliberował nad tym autor Listu do Hebrajczyków. I zrozumiał, że Pan Jezus jest takim kapłanem.
Słowo Pańskie szerzyło się – powiadają Dzieje Apostolskie.
Wielu ludzi wychodzi z systemów totalitarnych z poczuciem zbrukania.
Święty Paweł pisze do Koryntian: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem”. A tym czymś jest prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa.
Mimo że chrześcijaństwo nie jest religią Księgi, wydało wiele książek.