Narracja starotestamentalnej Księgi Jozuego pokazuje coś zgoła odmiennego niż oczekiwanie na nadzwyczajne znaki Bożej opieki. Oto lud wybrany przez Boga po czterdziestu latach wędrówki przez pustynię wchodzi do Kanaanu, ziemi obiecanej przez Boga.
Dzieje biblijnych patriarchów, Abrahama, Izaaka i Jakuba, pokazują, że Bóg, któremu oddawali cześć, był inny niż bogowie czczeni przez ludy ościenne.
Patrząc jedynie na ludzkie uwarunkowania, Abram nie miał ani powodów, ani dość argumentów, by uwierzyć w Bożą obietnicę potomstwa.
Ludy Aramu to wielki kąsek dla badaczy starożytnego Bliskiego Wschodu i świat całej mnogości hipotez.
Na kartach Biblii Pan Bóg powołuje w różny sposób. Oto na przykład Mojżesz został wezwany w chwili, gdy pasł owce swego teścia Jetry. Również przy trzodzie Boże wezwanie przyszło do króla Dawida.
Drugi z biblijnych opisów stworzenia świata i człowieka, w istocie starszy niż ten zapisany w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, maluje obraz Boga, który lepi człowieka „z prochu ziemi”.
W dziejach religii Starego Testamentu Ezdrasz i Nehemiasz bywają nazywani ojcami judaizmu.
W ten sposób postawę Boga opisywaną w ostatniej części Księgi Izajasza określił Herbert Wolf, zmarły trzy miesiące temu amerykański biblista.
Cyrus był Persem. Pochodził z ludu, który osiedlił się na wyżynnej równinie położonej na wschód od Babilonu.
Prorok snuje wizję Jerozolimy, która jawi się jako stolica świata. Owszem, to centrum nie przekracza granic znanych tamtym mieszkańcom starożytnego Bliskiego Wschodu. Stąd można rzec, że obraz centrum dotyczy ówczesnego, biblijnego świata.