Na kartach Biblii Pan Bóg powołuje w różny sposób. Oto na przykład Mojżesz został wezwany w chwili, gdy pasł owce swego teścia Jetry. Również przy trzodzie Boże wezwanie przyszło do króla Dawida.
Gdy Bóg powoływał, Amos zamierzał dalej przycinać sykomory, a Jonasz nie planował podróży do Niniwy. Ale Boże wezwanie nie tylko odmieniało. Pozostawiało konkretny ślad. Wezwani wspominali je potem, pamiętając historyczny kontekst okresu, w którym działali: „Za czasów Jotama, Achaza i Ezechiasza” – pisze prorok Micheasz. „Za dni Jozjasza, króla judzkiego” – notuje prorok Sofoniasz, a prorok Amos precyzuje: „Za dni Jeroboama, syna Joasza, króla Joasza, na dwa lata przed trzęsieniem ziemi”. Czy inaczej było z Izajaszem? On sam precyzuje czas swego powołania: „W roku śmierci króla Ozjasza”. Biblijna historia pozwala określić ten moment na rok 742 przed Chr.
Jego powołanie miało miejsce w świątyni jerozolimskiej. Odbyło się w wyjątkowej scenerii. Wizja „Pana, siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie”, którego „tren szaty wypełniał świątynię”, i oglądanie Bożego dworu, gdzie wyjątkową rolę pełnią serafiny, każe pytać: Co jest bardziej sugestywne? Sama wizja, czy wyjątkowość tego, który zostaje wezwany przez Boga? To pytanie niebagatelne, bo czasem wezwany może ulec pokusie oceny, że to on jest tym, bez którego Bóg sobie nie poradzi. Przecież Pan Bóg zdaje się wyrażać zakłopotanie: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?”. I w ten moment wchodzi Izajasz, modlący się w świątyni: „Oto ja, poślij mnie!”.
Gotowy, ale jednocześnie świadomy swej małości i ułomności: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach”. I tutaj, niejeden raz, Biblia opisując moment powołania wielkich postaci historii zbawienia, także tych z czasów Nowego Testamentu, pokazuje, że wielkim, który wzywa i obdarza misją, jest jedynie Bóg. W ten kontekst, ułatwiając zrozumienie, wpisują się słowa Pana Jezusa: „Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.