Umiera mąż, wyjeżdża dziecko, tracimy pracę, powódź niszczy nam dom, choroba odbiera siły... I nagle po stronie „mam” nic nie jest już pewne ani oczywiste.
Achaz, król Judy, władztwa południa Palestyny, był tym, który nie usłuchał proroctwa Izajasza o dziewicy, która „pocznie i porodzi Syna”, a ten otrzyma imię Emmanuel – Bóg z nami.
Mówimy „Ojcze nasz... święć się Imię Twoje”. Prosimy, żeby Imię Boga było dla nas i dla wszystkich święte; a zwłaszcza to Jego Imię, od którego modlitwę zaczęliśmy: Ojciec.
Imię „Jezus” to znaczy tyle, co „Jahwe zbawia”, „Bóg jest zbawicielem”.
O ile jednak przyczyną sukcesu, jeśli jest naprawdę sukcesem, zawsze jest Jezus, o tyle przyczyną odrzucenia...
Czasem może warto zrezygnować z własnego zdania, swojej wizji, wiedząc, że będzie to wyrazem solidarności, czy też umocni więź wspólnoty. Dobrze jest stanąć ponad własnymi ambicjami i aspiracjami, by za wszelką cenę nie dowodzić swoich racji.
Kim był, że spotkało go to wyróżnienie? Dlaczego akurat jego Jezus wybrał na swojego Apostoła? Nie znam odpowiedzi na te pytania.
Czy zwracając uwagę rzeczywiście chcę komuś pomóc? Czy naprawdę kieruję się miłością? Czy mam na względzie czyjeś dobro? A może raczej próbuję wykazać swoją wyższość i to, że coś wiem lepiej, że jestem lepsza?
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.