Przyjęcie Bożego królestwa wymaga ciągłego nawracania się.
Maryja jest pierwszym wielkim „pomocnikiem” Boga i naszym. Warto Jej zaufać.
Nie przyszli podziękować, dlatego nie usłyszeli słów Jezusa, które skierował do Samarytanina: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.”
Problem niekiedy nie tkwi nawet w braku czynów, a w braku prawdy.
Bóg nie znosi widoku pustego stołu. Pustego nie brakiem pokarmu. Pustego brakiem ludzi.
Brak miłosierdzia przejawia się w braku patrzenia na innych sercem, pomijając zimny wzrok i twarde zasady.
Na pustyni dokonuje się powolne obumieranie pychy i próżności, podejrzliwości i braku zaufania, surowości i braku miłosierdzia w ocenie siebie samej i bliźnich...
Najczęstszą pokusą z jaką się zmagam w modlitwie jest brak wierności. Tak szybko się zwalniam z niej tłumacząc się zmęczeniem, pośpiechem, brakiem czasu.
Brak nam czystego spojrzenia na innych, bo mało w nas miłości. Jej brak sprawia, że nawet na doświadczane przez nas dobro patrzymy z podejrzliwością.
Bywają „świeci z braku okazji”. Ale i „ze strachu”.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.