Mówiącemu „z pewnością Pan mnie wykluczy”, odpowiada „wejdź do radości Twego Pana”.
Jezus nie głosił jakiś moralnych wartości ale wyjaśniał swoim życiem, słowami, jak Bóg przemienia ludzkie życie.
Problem nie polega na ograniczaniu zaangażowania na rzecz ubogich, wdów, sierot, wykluczonych...
Bliskość Pana nie chroni „z automatu”. Nie jest parasolem otwieranym nad leniwymi i bezmyślnymi, nad oglądającymi się wstecz za pełnymi garnkami mięsa w Egipcie...
On ma do powiedzenia w Kościele więcej niż może się wydawać.
Bo nic nie bierze się z niczego.
Chcemy, by nam wierzono... Ale ludzie uwierzą przede wszystkim nie nam, nie naszym słowom, ale dziełom. To one jedynie są wiary-godne.
Czego nam potrzeba, by w nasze dzieje wpisały się magnalia Dei? Lista „wymagań” jest nadspodziewanie krótka.
Dzieło? Tak. Dzieło świętego życia.
Trudne te wymagania wiary czy nie? Przede wszystkim piękne.
… choć do jednego celu.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.