Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Wykład Ks. Prof. A. Paciorka
Tutaj pojawia się pytanie czy, i na ile, cuda uwiarygodniają Jezusa jako uczestniczącego w Bożej wszechmocy Syna Bożego? Czy mogą one uzasadnić wiarę w boskość Jezusa i wiarę w Jego orędzie?
W tej sprawie teksty nowotestamentalne na pierwszy rzut oka nie są jednoznaczne. Z jednej strony cuda rozumiane są jako niepodważalne wezwanie do nawrócenia. Chorozain i Betsaida zostaną poniżone, ponieważ ich mieszkańcy nie wzięli pod uwagę cudów, które nawet pogańskie Tyr i Sydon doprowadziłyby do nawrócenia („Biada tobie Korozain! Biada tobie Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się doskonały, już dawno by się nawróciły siedząc w worze pokutnym i popiele” - Łk 10,13). Z drugiej strony wiara pojmowana jest jako warunek dokonania cudów („I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa” - Mt 13,58). W Mt 12,39 czytamy: „Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza.” Krytyczne stanowisko wobec cudów podziela także ewangelia św. Jana: „Jezus rzekł do niego: jeśli znaków i cudów nie widzicie, nie wierzycie” (4,48). Z drugiej jednak strony ewangelista nie wyklucza, że cuda mogą mieć niemałe znaczenie dla wiary: „Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej, i uwierzyli w Niego jego uczniowie” (2,11). Jak zatem rozumieć ową niejednoznaczność?
Jezus sprzeciwia się żądaniom znaków, poprzez które niewierzący, pragną wystawić Go na próbę. Zadaniem znaków nie jest doprowadzić do zmiany stanowiska tych, którzy zamykają się na orędzie Jezusa, zwłaszcza że także w tamtym środowisku (jak w wielu innych) znaki te dają się interpretować w sposób „niewierzący”, w sposób sprzeciwiający się prawdzie. Dowodzi tego znamienny zarzut, jaki postawiono Jezusowi: „Mocą Belzebuba, przywódcy złych duchów, wyrzuca złe duchy” (Mt 12,24). Otóż znaki i czyny potężne (cuda) Jezusa powinny być rozpatrywane w kontekście orędzia o nadchodzącym Królestwie Bożym. One są ilustracją Królestwa Bożego, w którym zło w każdej jego formie zostaje ostatecznie pokonane: „Jeśli Ja mocą Bożą wyrzucam złe duchy, przybliżyło się do was Królestwo Boże.” Tak odpowiada Jezus na zarzut dokonywania wielkich czynów mocą Belzebuba. Potężne czyny Jezusa nie są dowodami w tym sensie, że dowodzą wobec wszystkich rzeczywistości rozpoczynającego się Królestwa. Nie zamierzają także legitymizować Jezusa wobec niewierzących jako wysłanego przez Boga głosiciela Królestwa. One są dla dochodzących do wiary i wierzących znakiem nadziei na uzdrawiającą moc Bożej miłości, nadziei na rozpoczynające się Królestwo Boże, które w sposób symboliczny objawia się w dziełach Jezusa. Te dzieła – cuda są oznaką przychodzącego Królestwa.
Na ile więc widzenie znaków dokonywanych przez Jezusa (cudów) pomaga albo warunkuje dojście do wiary. Otóż ten, kto wierzy, albo zbliża się do wiary, ten w należyty sposób widzi i rozumie znaki Jezusa. Kto jednak traktuje znak jedynie jako „czysty dowód” mocy, ten nie dostrzega jego właściwego znaczenia i właściwej roli. Spotkanie zmartwychwstałego Jezusa z Tomaszem wskazuje na dwuznaczność pragnienia widzenia znaków. „Widzenie” może prowadzić do wiary, jeśli ten, kto patrzy, dostrzega zdarzenie jako znak chwały Bożej, jako zapowiedź Królestwa. Pragnienie widzenia może też zamknąć drogę do wiary, jeśli towarzyszy jej ukryta nieufność i pragnienie wystawienia Boga na próbę. Droga od widzenia do wiary – podsuwa ewangelia Jana – wcale nie jest jedyna. Taka droga jest raczej wyjątkiem. Naoczność nie daje żadnego przywileju ludziom dążącym do wiary. Makaryzm („Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” – J 20,29) skierowany jest w stronę wspólnot, które nie miały żadnego kontaktu z naocznymi świadkami, i w których mogło powstać ubolewanie, że nie dane im było „widzieć”. Słowa makaryzmu sugerują, że tylko ta wiara, która uwolniła się od wymagania naoczności i ukształtowała się jako wewnętrzne przekonanie o zbawczym działaniu Boga w Jezusie Chrystusie, ma udział w owym „zwycięstwie nad światem”, które Jezus Chrystus wywalczył dla tych, którzy do niego należą (J 16,33), a które zostało przyobiecane wierze (1 J 5,4).
Wiara nie czerpie swej siły z tego, co widzialne. Zarzut małej wiary dotyczy wiary, która pozwala się zachwiać poprzez to, co widzialne. W opowiadaniu o burzy na morzu – uczniowie Jezusa słyszą: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary” (Mt 8,26) i jeszcze mocniej u Mk: „Czemu bojaźliwi jesteście, jakże brak wam wiary?” Wiara jest mała wówczas, kiedy nie dowierza się wspólnocie z swym Panem, kiedy nie dowierza się wierności Boga. Wzrasta, kiedy uczniowie doświadczają, że „wszystko możliwe jest wierzącemu” (Mk 9,23).