Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Kontynuujemy kolejną edycję Szkoły Słowa Bożego, którą prowadzi ks. Jan Kochel. Zapraszamy do aktywnego udziału
O ks. Stanisławie mówiło się, że to praktyk z zamiłowaniami literackimi; mimo absorbującej funkcji ekonoma domu zakonnego Ojców Werbistów, znajdywał czas na pisanie opowiadań, powieści i sztuk teatralnych. Jak każdy werbista miał wielkie pragnienie pracy na misjach, głoszenia słowa Bożego wśród niewierzących i poszukujących. Bóg przewidział dla niego inne powołanie – męczeństwo za wiarę i miłość do Kościoła! Jego dewizą życiową były słowa: „Niech się dzieje wola Boża!”.
CZYTAJ!
Łk 9, 23-27
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże».
Dodaj :. odnalezione przez ciebie teksty paralelne do rozważanych fragmentów.
ROZWAŻ!
Pójście za Jezusem zawsze wiąże się z krzyżem, ale i z obietnicą zwycięstwa. Tajemnica paschalna jest tajemnicą przejścia od krzyża do poranka zmartwychwstania. Ostatnie słowo należy jednak do Pana: „Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat!” (J 16, 33). Każdy kto pragnie naśladować Mistrza wybiera zatem krzyż jako gotowość na cierpienie, a nawet śmierć z Jego powodu, ale wybiera również krzyż jako sztandar zwycięstwa.
Istotną postawą ucznia jest wierność osobie i nauce Mistrza, z którą związana jest cnota wstydliwości (gr. epaischynomai – „wstydzić się kogoś lub czegoś”). Cnota ta chroni ucznia przed niewiernością, przed zaparciem się i ostatecznym zatraceniem. Jest uczuciem, które pojawia się na skutek niewłaściwego, hańbiącego postępku, niestosownych słów bądź też zachowań. Idzie w parze z poczuciem winy, spowodowanym takim postępowaniem oraz lękiem przed złą opinią.
Kiedy autor Listu do Hebrajczyków wymienia całą listę bohaterskich przykładów z historii Izraela, przyznaje równocześnie, że „Bóg nie wstydzi się być nazwanym ich Bogiem” (11, 16b). On jest wierny, zwłaszcza względem danych obietnic (por. Rz 3, 3; 1 Kor 1, 9; 10, 13; 2 Kor 1, 18; 1 Tes 5, 24; 2 Tes 3, 3; 2 Tm 2, 13; Hbr 10, 23; 11, 11; 1 P 4, 19; 1 J 1, 9). Ewangelie mówią o wstydzeniu się Chrystusa, Jego wysłanników lub Jego nauki (por. Mk 8, 38a; Łk 9, 26a; Rz 1, 16; 2 Tm 1, 8. 16), ale i o tym, że On może wstydzić się ludzi, kiedy „przyjdzie w swej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów” (Łk 9, 26b).
Kto wybiera drogę naśladowania Jezusa musi pielęgnować w sobie cnotę wierności i wstydliwości. Wstyd stoi na straży obiektywnego porządku wartości. „Formy, jakie przybiera wstydliwość – wyjaśnia Katechizm Kościoła Katolickiego – są różne w różnych kulturach. Wszędzie jednak jawi się ona jako dostrzeżenie duchowej godności właściwej człowiekowi (…)” (KKK 2524). Uczucie wstydu sięga poza obręb życia moralnego. Naruszenie godności osobowej jako źródła wstydu ma miejsce wtedy, gdy jakieś uczynki lub przeżycia najbardziej wewnętrzne, które dla obcych mają pozostać nietykalną tajemnicą, wychodzą poza obręb wnętrza osoby (A. Dylus). Czymś wyjątkowo intymnym jest wiara jako osobowa relacja z Bogiem. Zaparcie się wiary w Boga jest ciężkim grzechem, który narusza pierwsze przykazanie Boże. Ten, kto wstydzi się Jezusa lub Jego słów, uznaje Go za kogoś niegodnego wiary. Można w różny sposób zgrzeszyć przeciwko wierze, ale świadome zaparcie się wiary jest równoznaczne z apostazją, czyli całkowitym porzuceniem wiary chrześcijańskiej, wyparciem się Boga, zaprzeczeniem Jego nauki.
Wielu chrześcijan musiało stanąć przed taką próbą, zdać egzamin z wiary. Łukasz, przywołując warunki radykalnego naśladowania Jezusa nie precyzuje dokładnie, o kogo chodzi (inaczej niż Mk 8, 34), przez co adresatami pouczeń czyni wszystkich współczesnych sobie i późniejszych czytelników Ewangelii.
W tym gronie znalazł się również Stanisław Kubista – chłopak ze Śląska! Urodził się 27 września 1898 r. w Kostuchnie (obecnie dzielnica Katowic). Chrzest św. otrzymał 2 października w kościele św. Wojciecha w Mikołowie. Ojciec Franciszek był pracownikiem leśnym, a matka Franciszka z domu Czempka, kobietą o wyjątkowej pracowitości i pobożności. Stanisław miał pięciu braci i trzy siostry. Była to tradycyjna śląska rodzina, w której panował szczególny kult Matki Boskiej Różańcowej. Codziennie wspólnie odmawiano jedną część różańca. W parafii mikołowskiej znane były tradycje misyjne i poszanowanie do czasopism i książek czytanych w języku polskim.
Powołanie misyjne w Stanisławie odkrył ks. Michatz, wikariusz z Mikołowa, który zaproponował rodzicom, by wysłali syna do Niższego Seminarium Misyjnego Werbistów w Nysie. Niestety, naukę przerwał wybuch I wojny światowej. Pod koniec maja 1917 r. Stanisław został powołany do wojska pruskiego. Po przeszkoleniu na radiotelegrafistę wysłano go na front francuski, gdzie przebywał aż do zawieszenia broni. Później jego oddział stacjonował w Szczecinie, skąd w maju 1919 r. został zwolniony ze służy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |