Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Biblia jest dla niego wszystkim. Najpierw ją zgłębiał, a potem prawdę o niej przekazywał studentom. Dziś dni upływają mu na modlitwie różańcowej.
Kaplica w podbocheńskim Gorzkowie to nie tylko centrum życia religijnego dla okolicznych mieszkańców. To dar rodaka – ks. prof. Stanisława Łacha, nestora polskiej biblistyki, a tym samym widoczny znak ukochania swej małej ojczyzny. Na piętrze obok chóru znajduje się niewielki pokój. Przed laty należał do fundatora, który mieszkał w nim aż do śmierci. Teraz zajmuje go ks. prof. Jan Łach, również biblista.
Miłość do Biblii
Ksiądz prof. Jan Łach urodził się w 1927 r. w Gorzkowie. Jako młody chłopak wstąpił do tarnowskiego seminarium, potem studiował na KUL-u i w Rzymie. Był profesorem Pisma Świętego w Seminarium Duchownym w Tarnowie, w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, a później na Uniwersytecie Księdza Stefana Kardynała Wyszyńskiego.
W latach 1980–1983 oraz 1986–1990 pełnił funkcję dziekana Wydziału Teologicznego ATK w Warszawie, a przez kolejne sześć lat rektora tej uczelni. Był także w prezydium Federacji Uniwersytetów Katolickich Europy i brał udział w tłumaczeniu Pisma Świętego – jego nazwisko widnieje wśród tłumaczy Biblii Tysiąclecia. Do swej rodzinnej miejscowości wrócił, będąc już na emeryturze. – U księdza profesora podziwiam umiłowanie Biblii, której poświęcił całe swoje życie – wspomina ks. prof. Michał Bednarz, biblista, przed laty uczeń księdza prof. Łacha.
– Pochylał się nad Bożym słowem, zgłębiał je, starał się je zrozumieć, aby prawdę w nim zawartą przekazać innym oraz zgodnie z tym słowem żyć. Swoją mądrość przekazywał ustnie studentom oraz w formie utrwalonej na piśmie w ogromnej liczbie artykułów i książek, które świadczą o jego erudycji. Przy tym jest człowiekiem wielkiego serca, życzliwości, dobroci. Doświadczenia życia, niekiedy nawet bardzo bolesne, nie zamknęły go w sobie i nie odgrodziły od ludzi. Pozostał zawsze otwarty i życzliwy dla człowieka – podkreśla.
archiwum sióstr
Goście obecni na uroczystości wręczenia Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski
Prezydenckie honory
Ksiądz profesor jest znanym i cenionym naukowcem. Bronisław Komorowski, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, przyznał mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w pracy naukowo-badawczej oraz za osiągnięcia w działalności dydaktycznej. To drugie co do rangi odznaczenie państwowe. Niestety ze względu na stan zdrowia ksiądz profesor nie mógł odebrać go osobiście. Uroczystość odbyła się w Gorzkowie. W imieniu prezydenta RP odznaczenie wręczył minister Maciej Klimczak, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.
– To było wielkie przeżycie dla księdza profesora – zarówno sama uroczystość, na której było wielu gości, jak też fakt, że ze względu na stan zdrowia nie mógł uczestniczyć w przygotowaniach. Tym bardziej że kiedy dopisywały mu siły, był niesamowicie energicznym człowiekiem, pełnym inicjatyw i chęci niesienia pomocy drugiemu człowiekowi – dodaje s. Maria Łatka ze Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi, która wraz ze współsiostrami opiekuje się księdzem Janem.
Patrzeć na przyjaciela
Dziś, ze względu na stan zdrowia i wiek, ksiądz Jan praktycznie nie wychodzi ze swego pokoju, a każdy ruch bardzo wiele go kosztuje. Z tego też powodu nie udało nam się porozmawiać z księdzem profesorem, choć wiedział o naszej wizycie i przesłał serdeczne pozdrowienia. Dni upływają mu na modlitwie różańcowej.
– Rano pierwsze, co robi, to sprawdza, czy w kieszeni jest różaniec – opowiada s. Maria. Przez Maryję, której wszystko zawierza, jest bliżej swego Mistrza. – Starość i cierpienie przyjmuje bardzo godnie, jest cierpliwym pacjentem, wdzięcznym za pomoc, choć wiem, że przeżywa, iż tak mocno jesteśmy zaangażowane w opiekę nad nim. Ale my chcemy być przy nim – podkreśla s. Maria. Gdy miał więcej sił, często wracał wspomnieniami do lat młodości i znajomości z bł. Janem Pawłem II, którego poznał na KUL-u.
– Kiedyś dostał album ze zdjęciami papieża. Bardzo się z niego ucieszył i kazał postawić koło łóżka, aby móc na niego patrzeć – dodaje s. Maria.