Dzisiejszy fragment Dziejów Apostolskich przenosi czytelnika w okres pierwszej podróży misyjnej św. Pawła, która zakończyła się przed rokiem 48. Najpierw na Cypr, a później na tereny dzisiejszej południowej Turcji.
Miejscem lwiej części narracji jest Antiochia Pizydyjska. Z jednej strony było to miasto mniej znaczące na mapie Imperium Rzymskiego, z drugiej miało w sobie coś, co swoiście ilustrowało kształt ówczesnego państwa, które kontrolowało praktycznie cały ówczesny cywilizowany świat.
Nazwę „Antiochia” nosiło wówczas niemal dwadzieścia miast we wschodniej części Imperium. Były zakładane lub urządzane na nowo przez syryjskich władców z dynastii Antiochidów, a więc po podbojach Aleksandra Wielkiego, gdy na Wschód dotarły grecka cywilizacja i kultura, mieszając się z tym, co od wieków było ważne na Wschodzie.
Za Grekami w II i I w. przed Chr. przyszli tam Rzymianie, nowi władcy świata i jego organizatorzy. Znakiem tego nowego kształtu był fakt, że w Antiochii Pizydyjskiej stacjonowały rzymskie legiony, które miały kontrolować na wpół dzikie plemiona pizydyjskie. Przez tamtą Antiochię prowadziła Via Sebaste, jedna z dróg zbudowanych przez legiony i będąca pod ich kontrolą, a wiodąca ostatecznie – jak wszystkie inne – do Rzymu.
I oto w tym mieście, gdzie obok Rzymian i Żydów mieszkali rdzenni Pizydyjczycy, pojawia się Paweł z towarzyszami. Zgodnie z Bożym planem zbawienia i misją wyznaczoną mu przez Ducha Świętego, niesie Dobrą Nowinę, którą głosi najpierw swym rodakom. Wieść o tym głosicielu dociera także do nie-Żydów i rodzi ich zainteresowanie. Ta ciekawość jest przyczyną zazdrosnego odrzucenia Pawła przez rodaków. Padają tam właśnie te tak bardzo ważne dla chrześcijańskiej misji słowa: „Zwracamy się do pogan”.
Geografia misyjnej pracy św. Pawła pokazuje, że wśród zawiłości dróg i szlaków będzie konsekwentnie zmierzał do Rzymu. I dzięki temu Ewangelia dotrze na tamten kraniec świata, jego ówczesny polityczny i kulturowy szczyt. Tam, obok Pawła, zamieszka też Piotr, pierwszy papież. Obaj dadzą podwaliny Chrystusowemu Kościołowi, który zdobył to miejsce nie siłą oręża, ale uporem ewangelizatorów i ich męczeńską krwią.
***
Tekst czytania znajdziesz tutaj