Pouczenia proroka wręcz tchną aktualnością. Praktycznie można je wyjąć z księgi zredagowanej przed ponad 25 wiekami i potraktować jako dopiero co napisany tekst – apel jakiegoś działacza, któremu leży na sercu los najuboższych.
HENRYK PRZONDZIONO /gn
Post pierwotnie był praktyką przygotowującą Izraelitów do Dnia Pojednania
W swym zamyśle zawierał prostą myśl: zabieganie o potrzeby ciała jest mniej ważne niż troska o to, co stanowi istotę przeżycia religijnego
Ale przecież wiemy, że jest to prorockie orędzie Starego Testamentu, stąd rodzi się potrzeba odnalezienia biblijnego sensu zakorzenionego w tamtych realiach społeczno-religijnych.
Autorem orędzia jest bezimienny wieszcz, który działał po niewoli babilońskiej i który pozostawał pod urokiem i wpływem nauczania wielkiego Izajasza. Nie znamy jego imienia. Bibliści nazywają go umownie Trito-Izajaszem – Trzecim Izajaszem.
Patrzył na życie swoich rodaków i bolał nad religijno-społecznym formalizmem, który budował konstrukcje zachowań dających poczucie osobistej doskonałości, ale przecież jakoś kulawe. Patrzył tutaj na praktyki postne i dziwił się, że ci, którzy się im oddawali, tak łatwo potrafili przeoczyć sprawy miłości bliźniego. Wystarczało sumiennie pościć, a można było nie widzieć głodu obok, nie dostrzegać bezdomności czy wszelakiej biedy.
Post w dokumentach pozabiblijnych prawie nie występuje. Najczęściej pojawia się w kontekście żałoby. Biblijna idea postu jest praktyką, która prowadzi do oczyszczenia i ukorzenia się przed Bogiem.
Post, o którym mówi prorok w tekście poprzedzającym dzisiejsze pierwsze czytanie, ma swój sens i pełną wartość, gdy zwiąże się z czynnym praktykowaniem miłości bliźniego. Post bez tej praktyki rodzi niebezpieczeństwo pychy, której źródłem jest poczucie osobistej doskonałości. Wskazuje na to „grożenie palcem”.
Na starożytnym Bliskim Wschodzie był to gest oskarżenia. Sąd w poczuciu własnej doskonałości, a pozbawiony miłości i miłosierdzia to prosta droga do pychy.
Post pierwotnie był praktyką przygotowującą Izraelitów do Dnia Pojednania, który przypadał naszą jesienią. Potem został rozszerzony na okres poprzedzający inne święta w ciągu roku. W swym zamyśle zawierał prostą myśl: zabieganie o potrzeby ciała jest mniej ważne niż troska o to, co stanowi istotę przeżycia religijnego.
***
Tekst czytania znajdziesz tutaj