Jeden z ciepłych, pogodnych, prześwietlonych wiarą psalmów. Potrzebne były Dawidowi. Potrzebne są i dzisiaj.
Nie miał łatwego życia psalmista. Wrogość ze strony Saula, ciągłe wojny. Wreszcie własne potknięcia, grzechy, nawet zbrodnie – co bez wątpienia zamazywało spokojny obraz siebie i otoczenia. I tak bywa w życiu każdego pokolenia i każdego człowieka.
Przecie prawda jest bogatsza, a rzeczywistość bardziej złożona. Trzeba widzieć wszystko. I za wszystko Bogu dziękować, i wszystkim się cieszyć.
Z takiej postawy wyrosły strofy psalmu 145 (144). Spokojne, ufne, refleksyjne.
Dwuwierszowe strofy zaczynają się w oryginale od kolejnych liter hebrajskiego alfabetu – niby to mało ważne, ale przecie wskazuje na pogłębioną, wymagającą namysłu refleksję autora.
Wiersze, które w lekcjonarzu tworzą drugą strofę, od wieków stanowią część modlitwy odmawianej, czasem śpiewanej w klasztorach i seminariach przed obiadem.
Jak zawsze - gdy dany psalm pojawia się w kościelnej liturgii - jego wybór nie jest przypadkowy. Stanowi treściową całość z Ewangelią i pierwszym czytaniem: chleb, którym Bóg karmi człowieka.
Wszelako nie tylko chlebem karmi – ale słowem, prawdą, dobrocią.
Dobry dla wszystkich, karmi nas pełnią życia.