Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »W obliczu Boga wszelkie stworzenie przechodzi niejako w stan płynny: „góry topnieją jako wosk przed obliczem Pana” (Ps 97(96),5).
Konieczność intensywnego życia modlitwy wynika już z samej natury człowieka. Człowiek jest stworzony ku Bogu, (pros ton Theon), struktura jego ducha jest teologiczna i na to nie ma rady. Bóg jest jedynym adekwatnym Vis-á-vis naszej osobowości. Człowiek więc został stworzony dla dialogu z Bogiem, gdy świat już istniał, ale był niemy i nie mógł nawiązać kontaktu z Bogiem Żywym. Człowiek zaś mógł ten kontakt nawiązać i kontakt ten jest racją jego istnienia, bo człowiek nie żyje sobą ale Bogiem.
Przyczyną rozsypania się dzisiejszego człowieka, wziętego indywidualnie i społecznie, jest zerwanie tego najgłębszego ogniwa, które łączy go z Bogiem. Wynikiem zerwania jest uniwersalny nieład w życiu jednostek i społeczeństw. Tego ogniwa nic nie jest w stanie zastąpić a nawiązuje się ono przez modlitwę. Wartość kierownika duchowego zależy od jego zrozumienia znaczenia modlitwy. Kapłan, którego penitenci dobrze się modlą, na pewno pracuje bardzo pożytecznie dla chwały Bożej i dla Kościoła. Trzeba więc na to kłaść bardzo wielki nacisk.
Modlitwa wychowuje dziecko Boże
Podstawową różnicą między wychowaniem laickim a wychowaniem chrześcijańskim jest to, że chrześcijanin wychowuje się przez modlitwę. Wychowanie chrześcijanina, który się nie modli jest niepodobieństwem, wszystkie bowiem zasadnicze przemiany duszy jakie mają się dokonać, by człowiek stał się dzieckiem Bożym, dokonują się normalnie tylko w atmosferze modlitwy.
Tak jak formą sumienia dziecka jest spojrzenie w oczy matki czy ojca, w których czyta ono dobro czy zło swych uczynków, podobnie formą sumienia dziecka Bożego nie są teoretyczne zasady moralne nauczone z książek, ale spojrzenie w oczy Boga. Bez tego człowiek nigdy prawdziwie dzieckiem Bożym nie będzie. Kto chce więc wychować chrześcijanina, musi przede wszystkim to zapewnić, aby ten człowiek się modlił. Jak nie można kształtować żelaza wyjętego z ognia i ostygłego, tak i duszy wyjętej z atmosfery modlitwy nie da się formować, bo ma ona w sobie stwardnienia wewnętrzne pychy, na które prócz modlitwy nie ma innego lekarstwa. Gdy człowiek się modli, coś się w nim zmienia, nawet gdy on o tym nie wie. W obliczu Boga wszelkie stworzenie przechodzi niejako w stan płynny: „góry topnieją jako wosk przed obliczem Pana” (Ps 97(96)5). Teologia łaski nam mówi, że każdy człowiek otrzymuje od Boga łaskę wystarczającą do zbawienia, nie mówi jednak, że tą łaskę wystarczającą otrzymuje człowiek bez modlitwy. Można powiedzieć, że łaska modlitwy jest częścią tej łaski wystarczającej.
Dwie fundamentalne zasady
Kierownik musi więcej dbać o to, żeby się penitent modlił niż troszczyć się o formę jego modlitwy, bo człowiek, który się modli tak jak umie, w sposób, który mu odpowiada, zazwyczaj dobrze się modli, gdyż Bóg jest bogaty w łaskę, aby wyjść nam naprzeciw, gdy Go szukamy. Dwie są zasady, których stosowanie prowadzi do powodzenia w życiu modlitwy:
1. modlić się tak jak nam najlepiej odpowiada, w sposób najbardziej dla nas naturalny, wynikający w najprostszy sposób z tego czym wobec Boga jesteśmy,
2. wytrwać w wierności modlitwie poprzez wszystkie roztargnienia, wszystkie oschłości, opierając się na wierze w niezmienną miłość i wierność Boga w stosunku do nas.
Te dwie rzeczy ma przede wszystkim w dziedzinie modlitwy zapewnić kierownik duszy.
***
Piotr Rostworowski, "Kierownictwo duchowe. Kilka zasad i wskazówek", Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC, Kraków 2012.