Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Nie ulega wątpliwości: już żydowscy tłumacze nie do końca rozumieli pewne rzeczy. Byli w tym bardziej podobni do nas...
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ Za rydwan masz obłoki, przechadzasz się na skrzydłach wiatru. Jako swych posłów używasz wichry... Oczywiście Saulowi zależało na zachowaniu najlepszych zwierząt nie tylko na ofiarę, bo przecież potem tę ofiarę uroczyście zjadano. Sens tego wydarzenia jest taki: chodzi o wierność Bogu. Gdyby Izraelici byli wówczas bardziej dojrzali, otrzymaliby innego typu polecenia. O tym zaś, że nie wszyscy poganie w Kanaanie zostali wymordowani, świadczą prorocy w całym Starym Testamencie. Z kim na przykład walczy Ozeasz w VIII wieku? Naturalnie z Baalem, z jego kultem. Na każdym kroku w Kanaanie napotykamy kulty pogańskie. Jak to już mówiliśmy, ktokolwiek przybywał do nowego miejsca, składał ofiarę miejscowemu bóstwu. Izraelitom tego właśnie nie było wolno uczynić. I powstawał niepokój: to jest przecież tutejszy władca i gospodarz! Czy bezpiecznie jest go tak zaniedbywać? Zresztą synowie Izraela wcale nie chcieli porzucać JAHWE. Uczciwie pragnęli czcić Go nadal, tylko albo trochę charakteryzowali Go na Baala, albo łączyli kult JAHWE z kultem tego pogańskiego boga, czego ślady znajdujemy choćby w psalmach. Tak na przykład w Psalmie 104 czytamy:
Za rydwan masz obłoki,
przechadzasz się na skrzydłach wiatru.
Jako swych posłów używasz wichry,
jako sługi – ogień i płomienie (Ps 104,3n).
To jest modlitwa zwrócona do JAHWE, lecz sam obraz został zapożyczony zapewne z kultu Baala. A piękny Psalm 29, może najstarszy w Psałterzu, jest prawdopodobnie przerobionym hymnem na cześć jednego z bogów pogańskich.
Czy można zatem powiedzieć, że w VI wieku przypisywano Bogu słowa, które zdawały się sugerować coś, co z pewnością nie było Jego intencją albo też niezbyt zręcznie próbowano wyrazić to za pomocą takich – powiedziałbym – okrutnych obrazów?
Posługiwano się takimi obrazami, jakie były dla Izraela zrozumiałe i jakie do tych ludzi przemawiały. Trzeba mianowicie wiedzieć, że język narodu wybranego był konkretny, dosadny i z upodobaniem posługiwał się bardzo mocnymi wyrażeniami – tylko takie bowiem trafiały do słuchaczy i pozostawały w ich pamięci. Podobnie mówił także Jezus. To z Jego ust padają przecież słowa: Jeśli prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. [...] I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie (Mt 5,29–30, por. także Mt 18,8–9). Nikt z nas jednak nie sądzi, że Jezus wzywa do kaleczenia własnego ciała. Nie ulega wątpliwości, że chce tylko powiedzieć, iż jeśli coś skłania nas do grzechu, to musimy się tego wyrzec, choćby nawet wydawało się nam tak ważne i nieodzownie potrzebne, jak oko czy prawa ręka.
A wracając do tego, jak Bóg „patrzy” na wojnę, warto zwrócić uwagę na hymn z 15 rozdziału Księgi Wyjścia, który ma śpiewać Mojżesz po przejściu przez „Morze”...
Ta pieśń jest chyba bardzo stara?
Częściowo, ale na przykład już w wierszu 14 znajdujemy wzmiankę o Filistynach, których za Mojżesza w ogóle nie było w Kanaanie. Ponadto w samym zakończeniu jest mowa o Świątyni jerozolimskiej, zbudowanej w X wieku przez Salomona. Natomiast stwierdzenie, że JAHWE jest Królem (Wj 15,17–18) wskazuje, że ta właśnie część powstała w epoce królewskiej. Za najstarszy fragment w rozdziale 15 uważa się zazwyczaj króciutki hymn śpiewany przez Miriam, siostrę Aarona. Być może on właśnie dał początek hymnowi Mojżesza.
Wróćmy jednak do tematu. Czy JAHWE jest Bogiem wojny?
To właśnie w tym wielkim Hymnie Mojżesza JAHWE jest nazwany Wojownikiem (Wj 15,3). Jednak już w III wieku przed Chrystusem tłumaczom Septuaginty przeszkadzał ów „JAHWE Wojownik”. Woleli zatem napisać po grecku: „Pan niszczący wojny”. To jest bardzo charakterystyczne. Oni już myśleli inaczej! Natomiast w czasach Mojżesza Bóg, który jest zawsze bliski swojemu ludowi, szczególnie zaś wtedy, gdy toczy się walka o ocalenie tego ludu, to Bóg „Wojownik”.
Nie ulega wątpliwości: już żydowscy tłumacze nie do końca rozumieli pewne rzeczy. Byli w tym bardziej podobni do nas, niż do swoich biblijnych poprzedników, którzy zapisując hymn sławiący „Wojownika” byli pewni, że Bóg w potrzebie musi wystąpić w obronie Izraela. On to ocalił go przeprowadzając przez „Morze”, czymkolwiek by ono było, jedną wielką przestrzenią wód czy łańcuchem jezior. Przecież opowiadanie z 14 rozdziału Księgi Wyjścia nie jest na pewno sprawozdaniem dziennikarskim ani też rozprawą historyczną. To opowieść epicka, która wiele wyolbrzymia. Znajduje to swój wyraz choćby w liczbie wojsk. Takich olbrzymich armii nie mieli wówczas ani Izraelici, ani Egipcjanie. Jedno jest tu najważniejsze: Bóg nigdy nie jest daleko od swojego ludu.
***
Anna Świderkówna, Od bogów pogańskich do Boga żywego, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC