Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »„Panie, chcemy ujrzeć Jezusa”. Takie było pragnienie Greków, którzy przybyli do Jerozolimy na święta paschalne.
Grecy symbolizują pogan (nie Żydów). Słowo „Grecy” może też kojarzyć się z filozofami, mędrcami, pokładającymi ufność w rozumie.
Przypominamy owych Greków. Podczas Wielkiego Postu zmierzamy na święta paschalne. Jakaś część nas nadal jest pogańska (przesądy, sprawy niepoświęcone Bogu), może pokładamy też zbyt dużą ufność w rozumie. Czy jest w nas pragnienie widzenia Jezusa? Wiara oznacza dostrzeganie Boga, spotkanie z Nim. Czy chcemy zobaczyć Jezusa na krzyżu?
Boża chwała ukrywa się w tym, co wydaje się jej przeciwieństwem. Krzyż – drzewo śmierci – jest znakiem życia. Golgota – miejsce hańby – jest miejscem zwycięstwa. Poniżenie prowadzi do wywyższenia. Triumf nienawiści staje się miejscem objawienia największej miłości. Tylko wiara pozwala zobaczyć chwałę Bożą tam, gdzie wydaje się, że jej kompletnie nie ma.
„Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze…”. Dawanie siebie oznacza zawsze wyrzeczenie, rezygnację, śmierć dla siebie samego. Jezus na krzyżu dał siebie do końca. To było obumarcie ziarna, z którego wyrósł potężny plon. Ta paschalna zasada dotyczy i nas. „Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”. Chcemy żyć pełnią życia, ale im bardziej kurczowo, neurotycznie trzymamy się swego, walczymy o swoje, tym bardziej przegrywamy, bo zamykamy się w twierdzy naszych lęków, trosk, fobii, pożądań. Aby odnaleźć siebie, trzeba oderwać się od siebie. Trzeba dać siebie, czyli być gotowym umrzeć. Tylko wtedy, gdy jestem gotów na śmierć mojego egoistycznego „ja”, mogę zacząć naprawdę żyć.
„Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć?”. Jezus odsłania coś z wewnętrznej walki, którą sam toczy. Jakby chciał nam powiedzieć: „Nie myślcie, że to, o czym mówię, to spacerek. To jest walka na śmierć i życie. Idąc za Mną, doświadczycie próby. Będzie się bali”. „Godzina” – to określenie decydującego momentu życia, przełomu, chwili najcięższej próby. Jezus wskazuje, że musimy być silniejsi od lęku. Nie można uciec od tej „godziny”, bo wtedy rozminiemy się z Bogiem i z sobą. Patrzymy na Jezusa, ale i na siebie. Co jest moją „godziną” kryzysu? Jaką walkę toczę? Czego się lękam?
„Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony”. „Władcą tego świata” jest szatan i wszelkie ziemskie potęgi, które chcą zająć miejsce Boga. Krzyż jest momentem konfrontacji z tymi potęgami zła. Krzyż ma moc egzorcyzmu – uwalniania od tych ciemnych mocy. To jedna strona medalu. A druga? „Gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”. Miłość pociąga, zaprasza, pokazuje drogę. Krzyż jest odpowiedzią na pragnienie: „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Kto chce Go widzieć, musi stanąć pod krzyżem Pana i dać się pociągnąć tej niebezpiecznej miłości.
***
Tekst czytania znajdziesz tutaj