Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Odpowiedź na to pytanie daje sam Jezus: „bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku” (Mt 16,21-23).
Jezus w ten sposób ocenił reakcję Piotra na pierwszą zapowiedź męki i zmartwychwstania: że musi wiele wycierpieć, że będzie zabity i że trzeciego dnia powstanie z martwych.
Gorliwy i porywczy Piotr natychmiast wyraził swój sprzeciw: „niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Swoistego smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że rozmowa ta odbyła się bezpośrednio po tak zwanej obietnicy prymatu, gdy Jezus zapowiada Piotrowi przekazanie władzy kluczy. Wtedy to właśnie Piotr wyznaje swoją wiarę w mesjańską godność Jezusa.
W gruncie rzeczy trudno się dziwić reakcji Piotra. Skoro Jezus jest obiecanym Mesjaszem i ma wyzwolić Izraela, to przecież nie może umrzeć na krzyżu jak pospolity złoczyńca. Piotr, podobnie jak pozostali apostołowie, widział w Jezusie przede wszystkim politycznego wyzwoliciela, który zainicjuje nowe królestwo w Jerozolimie. Zapowiedź rychłej śmierci miała się nijak do ich nadziei. Czy ktoś się wówczas spodziewał, że to królestwo nadejdzie drogą krzyża? Czy myśl ta nie miała prawa przerastać ludzkich wyobrażeń apostołów?
Wiemy dobrze, że nie była to jedyna wpadka nadgorliwego apostoła. Gdy Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy zapowiedział, że tej nocy wszyscy w Niego zwątpią, Piotr natychmiast zadeklarował: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię” (Mt 26,33). Co więcej, natychmiast dodał, że życie odda za Jezusa, i nie mógł zrozumieć, dlaczego teraz nie może za Nim pójść (J 13,37-38). W zamian za te gorliwe deklaracje Jezus mu zapowiada, że trzykrotnie się Go wyprze.
Protestancki teolog Dietrich Bonhoeffer zauważa, że w perspektywie ewangelicznej nie można powołać się samemu i zadeklarować pójścia za Jezusem. To Jezus jest tym, który powołuje i wzywa „Pójdź za mną!”. Zasada ta dotyczy także Piotra i jego zapewne szczerych, ale niemożliwych do zrealizowania deklaracji.
„Naśladowanie bez Jezusa Chrystusa to wybranie własnej drogi, może idealnej, może męczeńskiej, ale pozbawionej obietnicy. Jezus musi ją potępić” – pisze teolog. Jezus jest tym, który zdąża ku krzyżowi, czego przecież Piotr już wcześniej nie potrafił zrozumieć (i wówczas zaakceptować).
Całe życie Jezusa zostało w Credo określone jednym słowem – „umęczon”. „Nie ma człowieka – kontynuuje Bonhoeffer – który mógłby pragnąć tego z własnego wyboru. Nikt nie może się zawezwać, mówi Jezus, a jego słowo pozostaje bez odpowiedzi”.
Jest jeszcze jeden epizod, który wiele mówi nam o osobowości Piotra. Szczegół ten opisuje święty Jan. Kiedy Jezus zapowiedział, że jeden z uczniów Go wyda, oni „spoglądali […] jeden na drugiego, niepewni, o kim mówi” (J 13,22). Synoptycy dodają, że uczniowie zaczęli pytać jeden przez drugiego: „Czy to nie ja, Panie?”. I jak zauważa Hans urs von Balthasar, „Piotr jako jedyny zdaje się nie zadawać sobie tego pytania”.
Gdy wszyscy pytają o siebie, Piotr jako jedyny – za pośrednictwem Jana, umiłowanego ucznia – pyta o innych: „Kto to jest? O kim mówi?”. Ale to właśnie on zaprze się Pana, nie inni. W tej chwili Piotrowi nawet przez myśl nie przeszło, że to on może okazać się zdrajcą.
Może się wydawać zaskakujące, że to właśnie tego człowieka, z jednej strony gorliwego i oddanego, a z drugiej – niepozbawionego wad, porywczego i tchórzliwego, Jezus wybiera na swego ziemskiego namiestnika i to jemu powierza misję utwierdzania braci w wierze. Postawa Piotra jest dla nas jak przestroga. Jego perypetie pokazują, że w perspektywie wiary „nie ma mocnych”. Nawet ci, którzy nazywani są skałą, czasami okazują się więcej niż słabi. Nie ma więc co się spieszyć z radykalnymi deklaracjami. Może się bowiem okazać, że wynikają one jedynie z naszych ziemskich pomysłów i nie mają nic wspólnego (albo niewiele) z planem Bożym.
Wydawnictwo WAM Niektórzy egzegeci frazę: „bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku”, proponują tłumaczyć następująco: „bo w głowie masz nie to, co Boże, ale to, co ludzkie”. Jak stwierdza Jezus, alternatywą dla tego, co Boże, jest faktycznie to, co szatańskie. Tak wynika z „ochrzczenia” Piotra tym niezbyt chlubnym mianem. Ale tli się w tych wydarzeniach także jakaś nadzieja.
Skoro Jezus postawił na tego dość nieobliczalnego faceta, który Go zawiódł w kluczowej chwili, to może i z nas, pewno jeszcze słabszych od Piotra i z niejedną szatańską myślą w głowie, będą jeszcze Boży ludzie?
***
Tekst jest fragmentem książki "Czy Bóg nas kusi? 50 pytań o wiarę" autorstwa księdza Andrzeja Draguły. Publikacja ukazała się nakładem wydawnictwa WAM.