Czasami, kiedy jesteśmy najbardziej przygnębieni i czujemy, że Bóg nas opuścił, On po prostu się pojawia.
Jeśli to jedno z pierwszych albo i nawet pierwsze ukazanie się – nic dziwnego, że niektórzy uczniowie wrócili do rybactwa. Choć towarzyszyli Jezusowi w czasie Jego posługi duszpasterskiej i widzieli Jego cudowne czyny, byli przytłoczeni publiczną egzekucją. Możliwe, że pogodzili się z koniecznością powrotu do Galilei i łowienia ryb. Jakże często przydarza się to również nam. Nawet po głębokim doświadczeniu Boga, często powracamy do starych zwyczajów – których skutki łatwo przewidzieć. To samo można powiedzieć o apostołach: nie złowili nic. Bez Jezusa nie potrafią nic osiągnąć.
Równie często powątpiewamy, czy takie głębokie przeżycie w ogóle się nam przydarzyło. „Wymyśliłem to sobie” – stwierdzamy po doświadczeniu Bożej obecności. Nie sądzę, żeby uczniowie, jako świadkowie tak wielu cudów, uważali, że „wymyślili sobie” spotkanie z Jezusem, ale możliwe, że zaczęli powątpiewać w przyszłość.
A potem, „kiedy nastał już ranek”, Jezus pojawił się na brzegu, nieopodal miejsca, w którym łowili ryby. Zawołał do nich: „Dzieci” – używając słowa (paidia) wyrażającego rodzicielską troskę; słowo to nie pojawia się wcześniej w Ewangelii Janowej. Moloney uważa, że wskazuje ono na „bliskie zwierzchnictwo”[4]. „Dzieci, macie coś do jedzenia?”. W grece pytanie to sformułowane jest przez zaprzeczenie i mogłoby równie dobrze brzmieć: „Nie macie nic do zjedzenia?”. Jezus mówi jak rodzic, który martwi się niepowodzeniem dziecka.
Mężczyzna stojący na plaży prosi ich, by zarzucili sieci po prawej stronie łodzi. To z pewnością zaskoczyło uczniów, zwłaszcza Piotra, który w taki sam sposób został po raz pierwszy wezwany przez Jezusa. Być może wytężali wzrok, żeby zobaczyć, kto ich woła. Któż to? Czy to możliwe? Czasami, kiedy jesteśmy najbardziej przygnębieni i czujemy, że Bóg nas opuścił, On po prostu się pojawia.
*
Mat. prasowy Powyższy tekst jest fragmentem książki "Jezus". Autor: o. James Martin SJ. Wydawca: Święty Wojciech Dom Medialny, 2015 r.
[1] Najwyraźniej bibliści owi nie wliczają tutaj Jezusowego ukazania się Marii Magdalenie – być może dlatego, że Jan nawiązuje do ukazywania się wobec „uczniów” jako grupy.
[2] Francis J. Moloney SDB, The Gospel of John, s. 549.
[3] Niektórzy badacze wskazują, że Łukasz też wspomina to wydarzenie (5,1-11: cudowny połów ryb) i umieszcza tę opowieść – w gruncie rzeczy popaschalną –na wcześniejszym etapie narracji. Inni podejrzewają, że Jan połączył tu dwie różne historie – powołanie uczniów i ukazanie się Zmartwychwstałego.
[4] Francis J. Moloney, The Gospel of John, dz. cyt., s. 549.