Tyberiada

Czasami, kiedy jesteśmy najbardziej przygnębieni i czujemy, że Bóg nas opuścił, On po prostu się pojawia.

Wśród pierwszych miejsc, jakie odwiedziliśmy z George’em w Galilei, znalazło się miejsce jednego z ostatnich zdarzeń wspomnianych w Ewangeliach. Nazajutrz po zameldowaniu się we franciszkańskim domu pielgrzyma pojechaliśmy prosto do Kafarnaum, a stamtąd jeszcze jakieś półtora kilometra na południe, do Kościoła Prymatu św. Piotra. Zgodnie z tradycją, to tutaj Zmartwychwstały Chrystus stanął nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego (zwanego też Jeziorem Galilejskim lub Genezaret), zawołał do uczniów w łodzi, ułożył rybę na żarzących się węglach i podał im ją na śniadanie.

Skromna kaplica z szarego kamienia, wzniesiona przez Franciszkanów w 1933 roku, stoi niemal przy brzegu. We wnętrzu dominuje niski, pofałdowany, kremowy głaz wielkości stołu kuchennego, umieszczony na podwyższeniu mniej więcej trzydziestocentymetrowej wysokości. Mensa Christi – głosi napis na tablicy z krzyżem: Stół Pana. Dotknięcie zimnego kamienia okazało się niespodziewanie poruszającym doświadczeniem. Czy to na tej skale Jezus przygotował posiłek? Trudno powiedzieć, choć kamień ten czczony jest przez pielgrzymów od początków epoki bizantyjskiej; wszak w dzisiejszą strukturę kościoła włączone są fragmenty wcześniejszej świątyni, z czwartego wieku.

Podobnie jak w przypadku wielu miejsc w Ziemi Świętej, łatwo było wyobrazić sobie Zmartwychwstałego Chrystusa stojącego właśnie tutaj. Był tu – albo tuż obok – i z piaszczystej plaży obserwował, jak Jego przyjaciele łowią ryby. Nietrudno też pomyśleć, że Jezus radował się, widząc przyjaciół. I cieszył się, ponieważ przygotowywał dla nich posiłek.

. . . . .

Historia zaczyna się banalnie. Piotr przebywa nad Jeziorem Tyberiadzkim, a wraz z nim jeszcze sześciu uczniów: Tomasz, Natanael, Jakub i Janem  oraz „dwaj inni Jego uczniowie”. Jest albo głęboka noc, albo tuż przed świtem. Piotr przejmuje już rolę przywódcy i obcesowo oznajmia: „Idę łowić ryby”. Pozostali odpowiadają, że idą z nim.

Wielu biblistów uważa, że historia sprawia wrażenie, jakby umieszczono ją w niewłaściwym miejscu w Ewangelii. Choć Jan opisuje ją jako trzecie ukazanie się Zmartwychwstałego, wygląda ona bardziej na pierwsze spotkanie[1]. Uczniowie nie tylko zaskoczeni są widokiem Jezusa i nie rozpoznają Go; oni wracają do swoich dawnych zajęć. Biblista Francis J. Moloney SDB pyta w swojej książce, jak mogli „tak łatwo poddać się temu prozaicznemu powrotowi do codziennych czynności?”[2]. Być może powielkanocne ukazania się zdezorientowały apostołów – i nie wiedzieli, co robić dalej. Może po prostu potrzebowali pieniędzy. A może rzeczywiście jest to jedno z pierwszych spotkań i niektórzy uczniowie nie widzieli jeszcze Zmartwychwstałego[3].

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama