Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Uważaj, nie potępiaj, nie twórz sobie przedwczesnych opinii i sądów o kimkolwiek.
Masz przed oczami drugą część tekstu o Rut Moabitce, czyli kobiecie pochodzącej z Moabu, która zdecydowała się towarzyszyć swojej teściowej Noemi w powrocie do Betlejem (pierwszą część tekstu znajdziesz tutaj). Życie i wszelkie działanie Rut determinuje miłość, dlatego pierwszą część tekstu rozpoczęłam od przywołania Hymnu o miłości z 1 Listu św. Pawła do Koryntian. Również dzisiaj zadam Ci mnóstwo pytań, na które jeśli zechcesz odpowiesz sobie w miejscu, w którym będziesz czytała ten tekst. Być może skłonię Cię do refleksji nad sobą, swoim życiem i relacjami, które tworzysz z innymi ludźmi. A może wydarzy się coś innego, wiadomego tylko Bogu. Zapraszam Cię więc do lektury.
Po przybyciu do Betlejem Noemi i Rut nie miały pieniędzy, więc Moabitka postanowiła zatroszczyć się o teściową pracując na polu. Zdarzało się, że kobiety, będące w takiej sytuacji jak ona trudniły się nierządem, jednak Rut nie chciała przynieść teściowej wstydu i dlatego postanowiła poszukać innego zajęcia i tak trafiła na pole, którego właścicielem był Booz, krewny jej teścia, zmarłego męża Noemi.
Rut ciężko pracowała wykonując gołymi rękami mozolną pracę w polu, a słońce przygrzewało coraz mocniej. Mimo to, kłosów było coraz więcej. Od czasu do czasu siadała na chwilę w cieniu, aby odpocząć, a potem znowu wracała do pracy. Kiedy właściciel przybył na pole, aby sprawdzić jak postępują prace, zauważył Moabitkę i polecił jej, aby pozostała na jego polu i nie szukała pracy w innym miejscu. Jego życzliwość i serdeczność zaskoczyły kobietę. Upadła na kolana i pokłoniła się nisko. Na pytanie: dlaczego okazuje jej życzliwość, mimo iż jest cudzoziemką, Booz odpowiedział, że słyszał, co Rut uczyniła dla swojej teściowej opuszczając ojca, matkę i czczonych przez nich bożków, i przychodząc do narodu, który czci Boga, którego nie ona znała, a u którego teraz znalazła schronienie.
Nie wszystkie cudzoziemki sprowadzały na hebrajskich mężczyzn przekleństwo i nieszczęście, odciągając ich od prawdziwego Boga i prowadząc w kierunku pełnego pożądliwości pogańskiego kultu. Niektóre z nich, ze względu na swoją wielką wiarę, zostały wszczepione w wybrany przez Boga lud. Jedną z takich kobiet była Rachab, matka Booza.
Czy nie rodzi się w Tobie myśl: że to wiara, a nie tylko płynąca w żyłach hebrajska krew, decyduje o tym, że ktoś zostaje wybrany przez Boga? To przecież On zawsze sam wybierał ludzi, którzy mieli do Niego należeć, bez względu na kolor skóry, język czy pochodzenie. Bo największa potęga człowieka leży w sile jego wiary. Jak wygląda Twoja praca, dla kogo ją wykonujesz i jaki jest jej cel? Służysz sobie, czy innym? Pracujesz dla siebie, czy z troski o kogoś, kto sam nie może podjąć wysiłku? Jak wygląda Twoje zachowanie w pracy? Czy swoją postawą przypominasz pokorną Rut, czy Booza, który był bogaty nie dlatego, że wiele posiadał, ale dlatego, że tym co miał, potrafił dzielić się z innymi?