Gdzie możemy je tak naprawdę znaleźć? Wystarczy popatrzeć na życie różnych bohaterów biblijnych.
Najgorsze wcale nie jest to, co nas spotyka, ale to, co robimy z tym co nas spotkało! Bo to, co masz za sobą i przed sobą, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co masz w sobie!
Zmagając się z rzeczywistością, której nie potrafimy zaakceptować, oczekujemy, że Bóg ją zmieni. Zapominamy wtedy, że Bóg jest zainteresowany zmianą, ale zmianą ludzkiego serca. Nie oznacza to, że nie ingerował i nie ingeruje w rzeczywistość (znamy przecież cuda uzdrowień, historie o rozdzielonych wody Morza Czerwonego czy pomnożenie chlebów i wiele innych), ale w tym wszystkim zawsze najbardziej był i jest zainteresowany zmianą ludzkiego serca.
Zielone pastwiska i spokojne wody nie zawsze oznaczają układające się pomyślnie okoliczności i rzeczywistość wokół nas. Jednak zawsze oznaczają wypełnione pokojem serce i uspokojone wnętrze człowieka. To mówił Jezus, wskazując, że gdy człowiek pozna Boga, to „strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7, 38).
Wystarczy popatrzeć na życie różnych bohaterów biblijnych. Mojżesz został wezwany do wyprowadzenia swojego narodu z niewoli. Jak się okazało, nie tylko niewoli spod jarzma egipskiego władcy, ale niewoli przekonań i postawy własnego narodu. Miał on wykonać zadanie, ale musiał być też ostoją wiary, posłuszeństwa i pokory. Lata, w których realizował plan Boga, pełne były zmagań i przeciwności i gdyby nie posiadał w sobie siły, którą dawał mu Bóg, nigdy nie wytrwałby przy swoim powołaniu. On zielone pastwiska i spokojne wody miał w sobie!
Dawid – choć nazwany „mężem według Bożego serca” – nie miał spokojnego życia, ale Bóg działał w jego sercu. Z tego zrodziły się słowa: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć” (Ps 23, 1–2). Wraz z namaszczeniem na króla izraelskiego wojny, konflikty i podboje stały się jego codziennością. Nie było to leniwie i beztrosko płynące życia, ale były w nim spokój i siła.
Sam Jezus też nie miał spokojnego życia, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że przebywał w miejscach wypełnionych spokojem Boga i Jego odpoczynkiem. Poszukiwanie spokoju, ciszy, siły i nadziei w świecie, który nas otacza, w okolicznościach zewnętrznych, wykształceniu, pracy, statusie społecznym, a nawet w innych ludziach lub ich opiniach jest pozbawione sensu! Nigdy ich tam nie znajdziemy!
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Wybaczyć Bogu". Autor: Piotr Gąsiorowski. Wydawnictwo: Esprit.