Św.Mateusz, w przeciwieństwie do pozostałych ewangelistów, jest bardzo oszczędny w opowiadaniach o ukazywaniu się Zmartwychwstałego.
1. Chrystusowe „Ja jestem” przywołuje deklaracje o Boskiej godności tego, kto tak o sobie mówi. Tak mówił o sobie Pan Bóg na kartach Starego Testamentu, objawiając swe imię Mojżeszowi: „Jestem, który Jestem”. Tego może nie ma w Mateuszowej Ewangelii, ale jest w narracji czwartej Ewangelii. Gdy Pan Jezus mówił „Ja jestem”, Jego wrogowie reagowali agresją, bo tak może mówić o sobie tylko Pan Bóg. W tym kontekście, gdy wracający do Ojca Chrystus mówi swym uczniom: „Ja jestem... z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”, wraca to skojarzenie, że oto tutaj działa i jest obecny sam Bóg.
2. Proskyneza. To postawa, która musi rodzić refleksję. Chodzi o padnięcie na twarz, bo o tym w istocie mówi ewangelista Mateusz, gdy pisze: „A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon”. Izraelici, gdy się modlili, stali. Do postawy padnięcia na kolana zmuszano pokonanych wrogów. A padanie na twarz rezerwowano tylko na okoliczność spotkania z samym Bogiem. Prosekynesan: „upadli na twarz” – tak to zapisał ewangelista. Uczniowie, widząc Zmartwychwstałego, oddali Mu cześć należną samemu Bogu.
3. Wątpliwości. Święty Mateusz, w przeciwieństwie do pozostałych ewangelistów, jest bardzo oszczędny w opowiadaniach o ukazywaniu się zmartwychwstałego Chrystusa. Pisze jedynie o dwóch zdarzeniach. Pierwsze stało się udziałem kobiet w Jerozolimie, drugie miało miejsce w Galilei. Uczniowie, po opowiadaniu kobiet i ich pouczeniu, pospieszyli właśnie do Galilei, by tam spotkać zmartwychwstałego Mistrza. Spotkali Go na górze, „niektórzy jednak wątpili”. Czy to był jakiś błąd, wina czy grzech? Ciekawa rzecz, że sam Pan Jezus zdaje się tego zupełnie nie zauważać. Czemu? Bo wątpliwości w istocie nie są grzechem. Wiara, mimo że posiada jakąś sumę rozumowych argumentów, w ostatecznym momencie zawsze jest aktem rzucenia się w nieznane. Wątpliwości mają swe prawo, by nadal być i rodzić pytania. Wiara nie jest wiedzą.
4. Ewangelista Mateusz właściwie nie pisze o wniebowstąpieniu Chrystusa. Opis ostatniego spotkania z uczniami jest raczej pożegnaniem i pozostawieniem ostatniej woli Mistrza. A ta zawiera się w trzech poleceniach: nauczajcie, chrzcijcie i uczcie zachowywać wszystko, co wam przykazałem. One tworzą jedność: doktryna, liturgia i przepisy moralne. I jako takie mają dotrzeć do każdego zakątka świata. Dzieje Kościoła pokazują, że harmonia tych trzech elementów budowała i wzmacniała wspólnotę uczniów Chrystusa. Z drugiej strony jakieś manipulacje czy eliminacja któregoś z nich tworzyła w historii Kościoła bolesne podziały, rodząc schizmy i herezje. Tu nadal nic się nie zmienia. Szansą na budowanie jest harmonia tych trzech, a zagrożeniem – „majstrowanie” przy nich.