Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Zdumiewające cuda, jakich dokonywał Pan Jezus, o czym donoszą wcześniejsze rozdziały Mateuszowej Ewangelii, a w ich efekcie ciągły napływ tłumów, mogły rodzić w uczniach poczucie triumfu.
I tutaj, niejako w poprzek tym oczekiwaniom, dotyczących doczesnego zwycięstwa, staje wieść nie tylko o cierpieniu, ale też o przegranej: że i Ich Mistrz „musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity”. Pan Jezus pokazuje swym uczniom, iż istotą Jego misji będzie męka i krzyżowa śmierć.
W kontekście całej Biblii okazuje się, że w Mistrzu z Nazaretu spełniają się starotestamentowe zapowiedzi, które mówią o tym, że drogą zbawienia nie jest doczesny triumf, ale ofiara, i to ofiara złożona z życia. Tak to przewidział Pan Bóg, który chciał zbawić nie tylko ludzki sukces, ale też wszelką przegraną i każde cierpienie. Nie zrozumiał tego Piotr, dlatego wykrzyknął: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. I wtedy ten, o którym Pan Jezus powiedział: „Ty jesteś Piotr, czyli skała, i na tej skale zbuduję mój Kościół”, usłyszał: „Zejdź Mi z oczu, szatanie!”. Wraca w tym okrzyku reakcja na diabelską pokusę z pustyni, na koniec 40-dniowego postu, gdy szatan, kuszący Pana Jezusa, chciał, by On zrezygnował z ducha ofiary, pokazując jedynie swą ziemską potęgę i panowanie.
Ofiara jest dziś jedną z postaw, z której tak często chcemy rezygnować. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że postrzegamy ją jako przegraną, ale też dlatego, że ona jakoś rani nasze ludzkie ego, bo przecież jesteśmy ludźmi „skazanymi” na sukces i na wygraną. Tymczasem właśnie postawa Pana Jezusa staje w poprzek takiego rozumowania. Nie sukces, ale ofiara rodzi odrodzenie, i ona przynosi zbawienie. Doskonale wyraża to hymn zapisany przez św. Pawła w Liście do Filipian: „On (Chrystus) istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”.
W tym kontekście zwycięską postawą jest ta, gdy uczeń Chrystusa bierze na siebie krzyż. W ocenie doczesności jest to postawa przegrana, ale w ostatecznej perspektywie – znak decydującego zwycięstwa. Logika Chrystusowego krzyża łamie logikę doczesnego triumfu, który po prostu jest kruchy. Pan Jezus, zapowiadając swe cierpienie i śmierć, mówi, „że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity”. Tę doczesną perspektywę przełamuje pełna nadziei otwarta na wieczność zapowiedź, że Zbawiciel: „Trzeciego dnia zmartwychwstanie”. I tu jest ostateczna wygrana. To zmartwychwstanie pokazuje wartość i konieczność ofiary, bo ona przekracza to, co tylko tu i teraz. Wejście w zmartwychwstanie Chrystusa, czyli w sferę definitywnego zwycięstwa, gwarantuje ostateczną wygraną: życie wieczne.