Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Jest to fragment książki Biblia a nauka. Czy nauka sprzeciwia się Biblii? :. , który zamieszczamy dzięki uprzejmości i zgodzie Wydawnictwa WAM.
Zanim jednak ludzie doszli do właściwego ustalenia stanowisk, w rozwoju cywilizacyjnym przeszliśmy przez okres niepotrzebnej konfrontacji.
Historie biblijne przez długi czas przyjmowane były bezpośrednio, tak jak są napisane, i nie dopatrywano się w nich żadnych trudności interpretacyjnych. Coraz bardziej jednak krytyczne podejście do wiedzy historycznej odkrywało pozorne braki w Biblii jako podręczniku historii. Braki te były pozorne, gdyż Biblia nie jest podręcznikiem i dlatego nie musi odpowiadać ścisłości podręcznikowej.
Historia jako nauka stawia ścisłe wymagania źródłom informacji, które ma opracowywać. W związku z tym zauważono, że autorzy biblijni nie dysponowali na ogół odpowiednimi i właściwie udokumentowanymi źródłami. Ich relacje ujmowały przekazy ustne, rozwijające się często przez całe stulecia.
Z tego samego powodu także niejedno wydarzenia opisane zostało niedokładnie, bo autorom przecież bardziej chodziło o przekaz prawdy religijnej ilustrowanej historią niż o przekaz historii.
Coraz lepsze poznawanie dziejów starożytności pozwalało jednak na wykazywanie wszystkich tych nieścisłości i oskarżanie Biblii o nienaukowość. Tak rodziło się coraz głębsze lekceważenie historycznego przekazu Biblii, które w początkach dziewiętnastego wieku doprowadziło do zaliczenia historycznych opowiadań biblijnych do legend i mitów. Reprezentanci naukowej historii uważali między innymi, że biblijne opisy Asyrii i Babilonii są jedynie mitycznymi przedstawieniami walki dobra ze złem i nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. W odróżnieniu bowiem od pozostałości cywilizacji starożytnego Egiptu, które zostały na powierzchni ziemi i przez całe wieki fascynowały wędrowców, na terenie starożytnej Mezopotamii wszystkie pozostałości dawnych kultur zostały skutecznie przysypane piaskami pustyni i spoczywały pod piaszczystymi tellami ukryte dla ludzkich oczu. Czego zaś nie widzi „szkiełko i oko", to w racjonalistycznej nauce nie istnieje, a racjonalizm był w tym okresie najbardziej w modzie.
Wspomniane telle (wzgórza) intrygowały podróżników, ale przez długi czas nikt nie podjął decyzji, aby je rozkopać. Powszechnie uważano, że Egipt jest kolebką ludzkości i nie przypuszczano, aby gdzie indziej dzieje ludzkości mogły sięgać głębiej w przeszłość.
Dopiero w roku 1843, po pierwszych nieudanych próbach, francuski lekarz i urzędnik konsulatu w Mossulu, Emil Botta, odkrył pod tajemniczym tellem ruiny pałacu Sargona II, omyłkowo wzięte za ruiny Niniwy. Od tego czasu potoczyła się cała lawina odkryć, które wydobyły na powierzchnię olbrzymie bogactwo pozostałości świadczących o istnieniu wspaniałych metropolii i ich bujnym życiu (por. C. W. Ceram, Bogowie, groby, uczeni, Warszawa 1987, s. 217-222). Opowieści Biblii okazały się prawdziwym świadectwem istnienia zaborczych w stosunku do Izraela potęg Mezopotamii.
Takich rzetelnych informacji, dostarczanych przez Biblię, historia mogła odnaleźć bardzo wiele, ale ich wartość dla myślącego racjonalistycznie historyka była znikoma ze względu na cały kontekst, w jakim te informacje zostały podane. Był to bowiem kontekst myślenia religijnego, które wszelką przyczynowość zjawisk historycznych upatrywało przede wszystkim w Bogu: to Bóg wysyłał lub powstrzymywał Asyryjczyków czy Babilończyków, to Bóg rządził historią i wszystkimi jej poszczególnymi wydarzeniami. Naukowa zaś historia bada bliższe, naturalne przyczyny rozważanych zjawisk. Z tego powodu nie tylko biblijna interpretacja, ale także faktografia zawarta w Biblii została odrzucona.
Może brak ścisłego udokumentowania informacji biblijnych byłby dla historii jeszcze do przyjęcia, tam bowiem, gdzie nie można dotrzeć do informacji dostatecznie udokumentowanych, podania i legendy także wykorzystywane są jako ślady ważne dla historyka. Może brak ścisłości niektórych informacji zawartych w Biblii także nie dyskredytowałby jej całkowicie w oczach historycznej nauki. Z niedoskonałością źródeł historyk spotyka się bardzo często i dopiero zebranie wielu i różnych źródeł prowadzi go do ostatecznego sformułowania wypowiedzi. Najpoważniejszą przeszkodą stojącą pomiędzy Biblią a naukami historycznymi okazała się sprawa religijnej interpretacji, której racjonalizm panujący w historii przyjąć w żaden sposób nie mógł. Ta interpretacja przyczyniała się do coraz większego nasilania się konfliktu, w którym zwracano także uwagę na nieścisłość źródeł i niedokładność przekazu.
I tutaj cały konflikt okazał się nieporozumieniem. Podkreśliliśmy już właściwy charakter biblijnej historii -jest to historia zbawienia. W Biblii chodzi przede wszystkim o tę interpretację, jaka z przytaczanych faktów historycznych czyni opowiadanie o Bożych interwencjach. Takie podejście nie wymaga ani nakazanej przez naukową metodologię historii wiarygodności bezpośrednich źródeł, ani ścisłej dokładności opisywanych faktów. Autor dla lepszego efektu interpretacyjnego może bez naruszenia zasad przyjętego przez siebie gatunku literackiego pominąć lub uwypuklić szczegóły opowiadania, może je także przestawić lub zmienić ich relacje czasowe. Może dwa wydarzenia, odległe od siebie w czasie, ale w interpretacji ściśle ze sobą złączone, zestawić i opisać kolejno, jakby następowały zaraz po sobie. Dla historyka jest to kamień obrazy, dla religijnej historii zbawienia, w której Jeden dzień jest u Boga jak tysiąc lat i tysiąc lat jest jak jeden dzień", takie przestawienie jest czymś dopuszczalnym.
Inaczej czytamy Biblię, gdy przykładamy do niej naukowe „szkiełko i oko", a inaczej, gdy czytamy to, czym ona jest, czyli historię zbawienia. Biblię trzeba czytać przede wszystkim jako historię zbawienia, a jako taka nie może być oskarżana o to, czym nie jest, a więc o braki w stosunku do patrzenia ściśle historycznego.
Zrozumienie tego problemu nie tylko pozwala lepiej pojąć orędzie biblijne, ale oddala od Biblii wszelkie zarzuty, jakie zostały sformułowane ze strony historii jako nauki.
ORYGINALNOŚĆ BIBLII
Na marginesie omówionych powyżej trudności, jakie stanęły między historią jako nauką a Biblią, pojawia się problem jej oryginalności. Jest to problem, który także należy do szeroko pojętego wzajemnego odniesienia Biblii i historii.
Kiedy odkrycia związane z cywilizacją mezopotamską odsłoniły jej bogactwo, zakwestionowano oryginalność przekazu biblijnego. Między innymi przyczyniło się do tego odkrycie sławnego poematu mezopotamskiego Gilgamesz, a także innych tekstów, jak Enuma-elisz, w których znaleziono opowiadania o potopie, o stworzeniu świata i inne. W pierwszym momencie zwrócono przede wszystkim uwagę na podobieństwo tych opowiadań do dobrze znanych od stuleci opowiadań biblijnych. To podobieństwo sprawiło, że całą zawartość Biblii uznano jedynie za odbicie kultury mezopotamskiej. Ten kierunek nazwano „panbabilonizmem", a jego najwybitniejszą promulgacją był sławny wykład Fryderyka Delitzscha zatytułowany Babel und Bibel, który został wygłoszony jesienią 1902 roku.
Takie ujęcie zagadnienia było spowodowane fascynacją dokonanymi odkryciami, a z drugiej strony wynikało z lekceważenia, z jakim traktowano Biblię, oskarżaną tak przez nauki przyrodnicze, jak i historyczne.
Od wykładu Delitzscha minęło już ponad sto lat. W tym czasie dokonano wielu nowych odkryć i znaleziono dalsze teksty podobne do opowiadań biblijnych. Pogłębiono także znajomość samej Biblii. To wszystko pozwoliło lepiej zrozumieć istotę problemu. Oryginalność opowiadań biblijnych nie polega na tym, że są one jedyne w swoim rodzaju i nie istnieją żadne inne utwory, które by poruszały te same problemy i czyniły to podobnie. Oryginalność nie polega także na tym, że autorzy opowiadań biblijnych nie korzystali z innych źródeł.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |