Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Pan Bóg potrafi być zaskakujący.
Izrael wiele lat wcześniej został uprowadzony do Babilonii, wydaje się, że stracił wszystko: niepodległość, świątynię, kapłanów, język, perspektywę ratunku. A tymczasem Bóg podejmuje działanie w sposób, którego nikt się nie spodziewał. Porusza serce pogańskiego władcy, obcokrajowca, Cyrusa.
Dotychczas na dzieje tamtego kawałka świata mieli wpływ sprawdzeni bohaterowie: Semici z Arabii, władcy akadyjscy i babilońscy czy Asyryjczycy, a tu nagle Pers, którego przodkowie prawdopodobnie przywędrowali z Europy.
Cyrusowi jako władcy całkiem nieźle się wiodło: podbił imperium Medów, wzgórza Lidii i Armenii, wreszcie zawładnął całą Babilonią. Był mocny, bo Bóg „wziął go za rękę” i „otwierał przed nim podwoje”. Dostarczał mu broni, a innym ją „odpinał od pasa”. Bo Cyrus był Bożym „pomazańcem”. Był namaszczony i posłany ze względu na plany Boże względem ludu wybranego.
W tradycji Izraela przez obrzęd namaszczenia oliwą wybrańcy Boży stawali się królami, kapłanami bądź prorokami. Namaszczenie oznacza więc błogosławieństwo, poświęcenie, wyraz uznania przez Boga i wyróżnienie wobec ludzi. Oliwa staje się symbolem Ducha Świętego.
Kiedy Bóg odmówi człowiekowi swej łaski, to nie będzie on miał nawet kropli oliwy, choćby posiadał całe plantacje drzew oliwnych. „Woń twoich pachnideł jest słodka” – powiada Pieśń nad Pieśniami (1,3). Nim będą kiedyś leczone rany całej ludzkości. Chrystus wyrywa ludzi z mocy zła i grzechu, wylewając na ich rany oliwę. „Namaszczenie, któreście otrzymali – wyjaśnia uczniom Jezusa św. Jan Apostoł – trwa w was. Ono jest prawdziwe i nie ma w nim żadnego kłamstwa” (1 J 2,27).
Dziś Kościół, nieraz osłabiany kryzysami i pogrążony w chaosie, doznaje wzmocnienia nie przez udaną walkę polityczną, siłę argumentów w polemice czy zasoby odłożone w bankach. Ludzi wskrzesza do życia zapach świętości. Któż by przypuszczał, że chrześcijan w XXI wieku będzie wzmacniać zapach świętości życia jakiejś kucharki, zateizowanej Żydówki czy robotnika z kamieniołomu, których Bóg „ujął za rękę”. Oto dzisiejsi Cyrusowie: św. Faustyna, św. Edyta Stein i św. Jan Paweł II. Mogą oni więcej wnieść w uzdrawianie świata aniżeli ONZ, Unia Europejska i zasoby Sorosa razem wzięte.
Ciekawe, kto będzie następnym Cyrusem…