Archanioł Gabriel i Zachariasz

Adwent z Aniołami.

Archanioł Gabriel dla wielu osób kojarzy się ze sceną, w której rozmawia on z Maryją. Ale zanim Boży posłaniec odwiedził Matkę Syna Bożego, wpierw udał się do Zachariasza z informacją, że mężczyzna zostanie ojcem Jana Chrzciciela. Wydarzenie, o którym chcę Ci dzisiaj opowiedzieć miało miejsce w jerozolimskiej świątyni, podczas ofiary kadzenia (por. Łk 1,5-25). Dla Zachariasza wspomniana ofiara najprawdopodobniej była najważniejszym wydarzeniem w całym jego życiu, gdyż jako kapłan składał ją pierwszy i być może ostatni raz. Wyobraź sobie jak musiał być przejęty zadaniem, które miał wykonać, gdy nagle po prawej stronie ołtarza zobaczył anioła. W pierwszym momencie pomyślał zapewne, że ma halucynacje, ale anioł widząc przestrach Zachariasza cierpliwie wyjaśnia mu, że oto zwiastuje mu radosną nowinę. Jego żona Elżbieta urodzi syna, którego można porównać do proroka Eliasza; syna, który nawróci wielu ludzi i zapowie nadejście długo oczekiwanego przez Naród Izraelski, Mesjasza.

Jednak ta nowina, zamiast radości budzi u mężczyzny pytania natury praktycznej. Zachariasz jest bowiem świadomy, że zarówno on, jak i Elżbieta są w podeszłym wieku, i dlatego prosi o znak, który ma być potwierdzeniem tego, co usłyszał. Hm, ile razy Ty oczekujesz znaku? Ile razy chciałbyś, aby Bóg napisał Ci czarno na białym to, co powinieneś zrobić? Ile razy nie robisz nic, w oczekiwaniu na znak i w ten sposób życie przelatuje Ci przez palce? Bo według Ciebie Bóg milczy! Czy aby na pewno? Nie myśl, że Zachariasz bez mrugnięcia okiem powinien zgodzić się ze słowami anioła, ponieważ wielu bohaterów Starego Testamentu cechując się realistycznym podejściem do życia prosiło o znak (por. Rdz 15,8; Sdz 6,17.36-40; 2 Krl 20,8). Jednak w przeciwieństwie do nich, Zachariasz otrzymuje surową odpowiedź ze strony anioła: „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie” (Łk 1,19-20) i otrzymuje również znak, który będzie widoczny, a raczej słyszalny dla wszystkich osób. Ofiara, którą Zachariasz miał złożyć zajmowała zwykle niewiele czasu, wszelkie opóźnienia mogły wywołać niepokój u ludu czekającego na zewnątrz świątyni. Po dłuższej nieobecności kapłana, Zachariasz wyszedł, aby pobłogosławić zebranych (por. Lb 6,24-26), a nie mogąc wypowiedzieć żadnego słowa, poruszał tylko ustami (por. Łk 1,22).

Milczenie może być bolesne, bo jak pisał ks. Twardowski „i milczeniem można kogoś zranić” bardziej niż słowami; może być denerwujące, bo kiedy chcemy usłyszeć od kogoś opinię dotyczącą np. naszej pracy, a drugi człowiek zamiast się wypowiedzieć milczy, możemy stracić do niego cierpliwość. Lecz przypomnijmy sobie św. Jana Pawła II, który podczas ostatniego błogosławieństwa nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa, więc jedyne co mógł zrobić, to w milczeniu błogosławić nam po raz ostatni. I mimo iż Papież Polak nie wypowiedział żadnego słowa, to mimika jego twarzy i ten tak dobrze znany nam znak krzyża, był wymowniejszy niż tysiące słów.

W scenie zwiastowania Zachariaszowi, którą opisałam powyżej Gabriel był aniołem ciszy, która dla mężczyzny była swoistym sposobem przygotowania się na narodziny zarówno Jana, jak i Jezusa. Cisza jest potrzebna również w Twoim życiu, abyś oderwany od zgiełku otaczającego świata, który w gorączce przygotowań zapomina o prezencie jaki ma dla człowieka Bóg, mógł przygotować się na przyjęcie do swego serca Syna Bożego. Milczenie jest warunkiem duchowego, czyli wewnętrznego wzrostu i spotkania Boga podczas modlitwy, bo Bóg nie krzyczy, ale przemawia w cichych i delikatnych poruszeniach w głębi Twojego serca. Pokochaj ciszę, by usłyszeć Boga i aby Jego syn, mógł narodzić się również w Twoim życiu.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama