Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Zakwestionowanie miłości Bożej w nas było jak wybuch bomby atomowej.
Nigdy nie było takiego miejsca na ziemi jak raj. Próżno by go poszukiwać wśród wykopalisk archeologicznych w dalekiej Mezopotamii czy w najpiękniejszych zakątkach słonecznej Afryki. Raj był wewnętrzną sytuacją człowieka. Świadczyła ona o tym, iż człowiek powołany do istnienia w stanie niewinności był istotą doskonałą, pełną harmonii. Nosił w sobie odbicie swego Autora. Był dobry. Niczego mu nie brakowało. Czuł się przez swego Boga kochany. Dzięki czemu sam umiał kochać innych i szanować świat.
Człowiek uczył się, że żyć znaczy kochać i być kochanym. Wiedział też, że życie płynie z absolutnego zaufania Bożym przykazaniom, dlatego też akceptował w pełni zawarte w nich zakazy. Każdego poranka, gdy się modlił, mógł ze spokojem powtarzać: Panie Boże, Ty decydujesz, co jest dla mnie dobre, a co złe. I całkowicie na to przystaję. Gdyby jakiś dziennikarz zapytał wówczas człowieka, czego mu najbardziej do życia potrzeba, odpowiedziałby z pewnością: wyłącznie Boga. Gdyby natomiast dziś ktoś zadał nam podobne pytanie, usłyszałby: do szczęścia potrzebuję pieniędzy, rodziny, małżeństwa, samochodu, domu, lepszej pracy, innego kierownika w pracy, zmiany w ekipie rządzących, udanego seksu, szacunku, władzy...
Co się stało? Słowo Boga odpowiada: „Śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą”. Diabeł zdołał przekonać ludzkie serce, że zależność od Boga nie jest dla niego dobra. Że powinien zawalczyć o autonomię. I w imię wolności i prawa do samostanowienia powinien wyrzucić przykazania i katechizmy, zawołać: „zakazane zakazywać” i ostatecznie odciąć pępowinę łączącą go z Bogiem.
Grzech i śmierć są jakby dwiema stronami tej samej, naszej wewnętrznej rzeczywistości. Grzech jest trucizną, złem, które utrudnia i zatruwa życie. Człowiek czuje się stworzony do życia, tymczasem grzech prowadzi go do wewnętrznej pustki, umierania. Choćby nie wiem jak długo przekonywano nas, że grzech jest fajny i modny, albo że już nie ma czegoś takiego jak grzech, że to wymysł średniowiecza i sfrustrowanych teologów, człowiek będzie nosił jego niszczący skutek w sobie, dopóki nie odnajdzie swego Zbawiciela.
Zakwestionowanie miłości Bożej w nas było jak wybuch bomby atomowej. Jego skutki może jedynie pokonać ogromna bezinteresowna miłość Chrystusa, który postanowił za nas umrzeć. Ale zmartwychwstał i przynosi nam szczepionkę życia wiecznego. Wielu jednak wciąż woli należeć do tego, w którego możliwościach leży jedynie uśmiercanie. •
Wybór tekstów do wszystkich czterech zestawów czytań na Uroczystość Bożego Narodzenia.