Gdy Archanioł oznajmił: „Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan” (Łk 1,13), wszystko zostało między Archaniołem i Zachariaszem.
Czyż to nie obraz każdego człowieka, który wie, gdzie jest dobro — ale nie ma dość siły, by je spełnić? Herodiada też wiedziała, gdzie przebiega granica między dobrem i złem. Dlatego „zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić” (Mk 6,17nn). Czy tylko ona jedna chciała uciszyć Głos? Ależ skąd! Każdego dnia wielu ludzi próbuje zagłuszyć głos swego sumienia. Różnych sposobów imamy się wtedy. Tak, tak — my... Bo któż z nas nie próbował choć raz w życiu uciszyć głosu sumienia?
Wskazać na Jezusa
Takiemu człowiekowi Bóg powierzył misję wskazania na Jezusa jako na Oczekiwanego. Spełnił to nad Jordanem, gdy wśród tłumu grzeszników rozpoznał Świętego. Wzbraniając się, spełnił swą powinność: obmył Jezusa wodą pokuty. Na tę chwilę przygotował go Bóg. A Jan został tej chwili wierny, tak jak zawsze był wierny dobru. Tę wierność przypłacił życiem. Jako Głos do końca był wierny Słowu. Jako człowiek zasłużył na jedyną w swoim rodzaju pochwałę z ust Jezusa: „Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana” (Łk 7,28). Wielki powołaniem, wielki wiernością, wielki dobrocią Prorok znad Jordanu. Zniknął w blasku Jezusa — ale do tego został powołany, aby Jezus wzrastał, a on sam się umniejszał (J 3,30).
Popularny jak Jan
Niewątpliwie jest to najbardziej znany święty. Ewangeliści poświęcają mu niemal tyle miejsca, co samej Najświętszej Maryi Pannie, bo aż 133 wierszy. A przecież jest także o nim mowa: w Dziejach Apostolskich (Dz 1,13; 3,4; 8,14-15) i w Listach Apostołów (Ga 2,9). Do dnia dzisiejszego imię Jan należy do najczęściej spotykanych. Kościół wyniósł na ołtarze kilkuset Janów. Papieży Janów było również najwięcej - bo 23. W samej Polsce kościołów pod wezwaniem św. Jana jest przeszło 350. To już samo mówi za siebie.
O tym, że św. Jan Chrzciciel w hagiografii katolickiej zajmuje szczególne miejsce, świadczy fakt, że doroczną jego pamiątkę obchodzi Kościół jako uroczystość- a więc w rzędzie największych świąt. Nadto jest jeszcze czczona pamiątka jego śmierci męczeńskiej (29 sierpnia).
Historia św. Jana Chrzciciela według Ewangelii
Imię Jan jest pochodzenia hebrajskiego i oznacza tyle, co „Bóg jest łaskawy”. Św. Jan był synem kapłana Zachariasza i Elżbiety (Łk 1,5). Cudowne jego narodzenie i posłannictwo zwiastował anioł Gabriel Zachariaszowi, kiedy ten w świątyni okadzał ołtarz (Łk 1,8-17). Przyszedł na świat w sześć miesięcy przed narodzeniem Pana Jezusa (Łk 1,36), prawdopodobnie w Ain Karim leżącym ok. 7 km na zachód od Jerozolimy. Wskazuje na to dawna tradycja, o której po raz pierwszy wspomina ok. roku 525 niejaki Teodozjusz. Przy obrzezaniu otrzymał, zgodnie z poleceniem anioła, imię Jan, co znaczy: „Bóg jest łaskawy” albo „Jahwe się zmiłował”.
Z tej okazji Zachariasz wyśpiewał kantyk, w którym sławi wypełnienie się obietnic mesjańskich i wita go jako proroka, który przed obliczem Pana będzie szedł i gotował mu drogę w sercach ludzkich (Łk 1,68-79). Poprzez swoją matkę, Elżbietę, był krewnym Pana Jezusa (Łk 1,36), starszy od Niego o sześć miesięcy. Zachariasz był niemy aż do nadania imienia dziecku, gdyż nie chciał uwierzyć obietnicy anioła i żądał znaku. Cud odzyskania mowy przy nadawaniu imienia Janowi rozsławił imię dziecka.
Tajemnicze jest zdanie św. Łukasza, że „Dziecię rosło i umacniało się w duchu i przebywało na miejscach pustynnych aż do czasu ukazania się swego w Izraelu” (Łk 1,80). Można to rozumieć w ten sposób, że po wczesnej śmierci rodziców będących już w wieku podeszłym, Jan pędził żywot anachorety, pustelnika, sam lub w towarzystwie innych. Nie jest wykluczone, że mógł zetknąć się także z Esseńczykami, którzy wówczas mieli nad Morzem Martwym w Qumram swoją wspólnotę.
Kiedy św. Jan miał lat 30, wtedy wolno mu było według prawa występować publicznie i nauczać. Tak też uczynił, a było to w roku piętnastym panowania cesarza Tyberiusza (Łk 3,1), czyli w 30 roku naszej ery według chronologii, którą się zwykło podawać.
Według zgodnego świadectwa Ewangelistów zjawienie się św. Jana wywołało w Ziemi Świętej żywy oddźwięk. Sprawiła to sama nowina, jaką głosił, że Mesjasz oczekiwany przez tak wiele lat, jest już blisko. Niemniejsze wrażenie musiał wywołać sam jego strój i tryb życia:
„Miał bowiem za odzienie sierść wielbłąda i pas skórzany na biodrach. Żywił się zaś jedynie szarańczą i miodem leśnym” (Łk 3,2-6; Mt 3,1-6). Jako herold Mesjasza podkreślał z naciskiem, że nie wystarczy cielesna przynależność do pokolenia Abrahama, ale trzeba czynić owoce pokuty, trzeba wewnętrznego przeobrażenia. Na znak skruchy i gotowości zmiany życia udzielał w rzece Jordan chrztu pokuty (Łk 3,7-14; M t 3,7-10; Mk 1,8).
Ruch religijny, zapoczątkowany przez św. Jana, ogarnął całą Palestynę. Garnęła się do niego; „Jerozolima i cała Judea, i wszelka kraina wokół Jordanu” (Mt 3,5; Mk1,5). Zaczęto nawet go pytać, czy przypadkiem on sam nie jest zapowiadanym Mesjaszem. Św. Jan stanowczo rozwiewał wątpliwości twierdząc, że „Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie: ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów”(Mt 3,11).
Pewnego dnia zjawił się nad rzeką Jordan sam Jezus Chrystus: „żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymał Go mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» (Mt 3,13-14). Po przyjęciu chrztu z rąk św. Jana Chrzciciela miała miejsce epifania Trójcy Świętej. Jan niejeden raz widział Chrystusa nad Jordanem i świadczył o Nim wobec tłumu: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” (J 1,29.36). Wiemy, że na skutek tego wyznania dwaj pierwsi uczniowie zjawili się przy Chrystusie Panu - Jan i Andrzej, którzy dotąd byli uczniami św. Jana (J 1,37-40).
Św. Jan Chrzciciel nauczał w pobliżu miasta Jerycha, gdzie był bród. Czasem jednak przenosił się do innych miejsc np. Betanii (J 1,28) i Enon (Ainon) w pobliżu Salim (/J 3,23).
Na działalność św. Jana zwrócili baczną uwagę starsi ludu. Bali się jednak jawnie przeciwko niemu występować, woleli więc raczej zająć stanowisko wyczekujące (J 1,19; Mt 3,7).
Osobą św. Jana zainteresował się także władca Galilei. Kto wie, czy sam nie wezwał św. Jana, aby go wypytać, jaką to ma misję do spełnienia. Był nim Herod II Antypas (J 40), syn Heroda I Wielkiego, który nakazał wymordować dzieci w Betlejem. Ten to Antypas w trzy lata potem wyśmieje Chrystusa wobec swojego dworu i przyoblecze Go w białą szatę głupca, szaleńca (Łk 23,8-12). Można się domyślać, że Herod wezwał św. Jana do swojego zamku, Macheront. Była to forteca nadgraniczna, położona na wschód od Morza Martwego, otoczona głębokimi wąwozami. Wystawił ją Herod Wielki i uczynił z niej twierdzę nie do zdobycia. Z właściwym też przepychem królewskim wyposażył wnętrze zamku. Po swojej śmierci oddał Macheront synowi, Herodowi Antypasowi, czyniąc go dziedzicem Galilei i Perei - a więc okolicy, w której znajdowała się twierdza. Gorzko jednak żałował Herod swojej ciekawości. Św. Jan bowiem skorzystał z okazji, aby mu prosto rzucić w oczy: „Nie wolno ci mieć żony twego brata” (Mk 6,18). Rozgniewany król z poduszczenia żony brata Filipa, którą ku ogólnemu oburzeniu Herod wziął za własną, oddalając swoją żonę prawowitą, nakazał św. Jana aresztować. W dniu zaś urodzin swoich wydał ucztę, w czasie której pijany pod przysięgą zobowiązał się córce Herodiady, Salome, dać wszystko cokolwiek zażąda. Ta po naradzeniu się z matką zażądała głowy św. Jana. Herod nakazał katowi wykonać wyrok śmierci na Janie i jego głowę przynieść na misie dla Salome (Mt 14,1-12). W taki to sposób do korony wyznawcy dołączył św. Jan drugą - męczeństwa. Jezus Chrystus wystawił św. Janowi świadectwo, jakiego żaden człowiek z Jego ust nie otrzymał: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: - Oto ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę - Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,7-11; Łk 7,24-27).
Św. Jan działał także przez swoich uczniów. Tworzyli oni prawdopodobnie jakąś organizację religijną. Jest bowiem mowa w Ewangeliach o postach jego zwolenników (Mt 9,14; Mk 2,18) i o pewnych formułach modlitw (Łk 11,1). Widzimy uczniów św. Jana nawet daleko poza granicami Palestyny jak np. w Efezie (Dz 19,1-7).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |