Jest to fragment książki "Biblijna historia zbawienia", który publikujemy za zgodą Wydawnictwa WAM.
Nowy Testament przejmuje ten sposób mówienia. Obrazy przedstawiaj ą wielkość oczekiwanego dnia.
Styl apokaliptyczny cechuje się niewyobrażalnymi obrazami, co jest zamierzone przez autora. Nie należy sobie ich wyobrażać, ale trzeba odszukać pozazmysłowy sens wypowiedzi. Symbole zaś są umownymi znakami wskazującymi na głębokie treści teologiczne.
Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba teksty biblijne odpowiednio interpretować, aby zrozumieć właściwe pouczenie, a nie, zatrzymawszy się na dosłownym rozumieniu obrazów, wyobrażać sobie, że wiemy, jak to będzie. Nie dla zaspokojenia ciekawości odnośnie końca świata, ale dla stale aktualnego i wzywającego nas do wysiłku pouczenia, została podana nowotestamentalna nauka o powtórnym przyjściu Pana. Tak też będziemy starali sieją odczytać.
Dzień Jahwe - Dzień Chrystusa
Prorocy Starego Testamentu zapowiadali nadejście dnia Jahwe. Dzień ten u proroków ma dwa oblicza. Z jednej strony jest straszny, jest to dzień gniewu, pomsty, kary Bożej. Z drugiej strony dzień Jahwe będzie dniem wyzwolenia, zwycięstwa Boga i tych, którzy się za Bogiem opowiadają. Oblicze tego dnia, z jakim człowiek się spotka, zależy od jego postępowania. Jest straszny dla złych i zwycięski dla dobrych.
W Starym Testamencie przeważa pierwsze oblicze. Jest on jednak pociechą dla uciemiężonego Izraela, gdyż zostaną zniszczeni jego wrogowie. Ale wobec panującego powszechnie zła i niewierności, Dzień Jahwe będzie groźny dla wszystkich, którzy się tego zła dopuszczają.
W Nowym Testamencie następuje transpozycja czyli przeniesienie Dnia Jahwe na Dzień Chrystusa. To On przyjdzie i On zwycięży. Dzień Chrystusa ma także dwa oblicza, przeważa jednak to drugie. Dzień Chrystusa będzie dniem tryumfu Chrystusa i tych, którzy idą za Nim. Dlatego pierwsi chrześcijanie z niecierpliwością i napięciem oczekiwali tego Dnia wołając: Maranatha.
W późniejszych wiekach nowotestamentalny obraz ustąpił miejsca w świadomości chrześcijan na rzecz skojarzeń bliższych myśli Starego Testamentu. Na pierwszy plan wysunęła się myśl o sądzie, myśl pełna grozy. Przesunięcie to nie jest przypadkowe. Pierwsi chrześcijanie żyli treścią Ewangelii, stosowali się do jej nauki, dlatego nie mieli się czego bać i z radością dążyli na spotkanie Chrystusa. Jego przyjście, Jego dzień był przedmiotem pragnień. Kiedy chrześcijaństwo stało się bardziej zewnętrzne, jak obserwujemy to także w naszych czasach, kiedy żyje się z dala od Boga, łącząc się z Nim raz w roku, jeżeli ktoś jeszcze zachowuje przykazanie wielkanocnej spowiedzi, jeżeli chce się życie przeżyć i myśli tylko, aby kapłan z olejami zdążył przed śmiercią, to nic dziwnego, że perspektywa spotkania z Chrystusem musi straszyć. Także duszpasterze, często bezsilni wobec zalewu zła, ze względów pedagogicznych wysuwali na pierwszy plan groźną wizję sądu. Kiedyś to jeszcze powstrzymywało ludzi, dziś wielu będzie się z tego tylko śmiać.
Chrystus jednak powróci, a Jego dzień będzie miał dwa oblicza. My zajmiemy się tym obliczem, które w Nowym Testamencie wysuwa się na plan pierwszy, aby zrozumieć, czym ma być przyjście Chrystusa dla chrześcijan, którzy właściwie przyjmują orędzie dobrej nowiny i według niego formują swoje życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |