Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Trąd jest chorobą zaraźliwą, co zaobserwowali ludzie żyjący w czasach biblijnych. To dlatego, w trosce o zdrowie społeczności, prawne zapisy Starego Testamentu nakazywały, by zarażone osoby usuwały się ze społeczności.
Trędowaci mieli przebywać w izolacji poza wspólnotą. Mieli też nakaz, by krzyczeć: „Nieczysty”, gdy ktoś zdrowy znalazł się w ich bliskości. To jakaś bliska nam, w dobie pandemii koronawirusa, konieczność społecznego dystansu.
I w tym wszystkim staje Pan Jezus. Opowiada o tym fragment Markowej Ewangelii, gdzie słuchamy o uzdrowieniu trędowatego. Wygląda na to, że trędowaty złamał prawne przepisy, bo przecież „przyszedł do Jezusa i upadłszy na kolana, prosił Go”. Złamał surowe przepisy społecznego dystansu nie dlatego, że ich nie akceptował, ale dlatego, że wiedział, iż Ten, do którego przychodzi, „jeśli zechce, może go oczyścić”. Pan Jezus nie odwołuje się do surowych przepisów starotestamentowego Prawa, ale do ludzkiego współczucia, połączonego ze świadomością Boskiej mocy uzdrawiania:
A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: »Chcę, bądź oczyszczony!«. Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.
Spotkanie Pana Jezusa z trędowatym to niejedyna biblijna scena. Przecież Pan Jezus oczyścił dziesięciu dotkniętych tą chorobą. A co z Księgi Hioba?
Ów sprawiedliwy, dotknięty totalną próbą z Bożego dopustu, był także trędowaty, a przecież odwiedzili go dawni przyjaciele: Bildad, Sofar i Elihu. Owi mędrcy przyszli, jakoś nie bojąc się zakażenia, by dowieść winy Hioba: cierpi, bo nie jest taki sprawiedliwy, skrywa jakąś winę, za którą ponosi karę. A Pan Jezus nie docieka, czy trąd jest słuszną karą dla chorego. On po prostu okazuje miłosierdzie. I może to jest podpowiedź dla naszego tutaj i teraz:
Prośmy dobrego Boga o zmiłowanie, niech nas uleczy z wszelkiego trądu, jaki dotyka naszą współczesność. A to zmiłowanie sprawi, że my, uleczeni, będziemy jak ów oczyszczony „wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło”.