Każdy, kto chciał być przez Jezusa uzdrowiony, musiał wejść w tłum, który otaczał Zbawiciela. A nie zawsze byli to ludzie grzecznie zaciekawieni i sympatyczni.
Drogowskazem uczniów Chrystusa jest Ewangelia, a siłą i nadzieją Eucharystia, o której Jezus powiedział, że jest chlebem dającym życie wieczne. Nie ma jednak co ukrywać – tym wierzącym i praktykującym też nie wszystko udaje się doskonale. Ale miłosierdzie Boże nie ma granic.
Przed kilkoma dniami widziałem wieczorem na nadmorskiej plaży grupę młodzieży. Otulili się kocami, oparli plecami o pień drzewa leżący na piasku i wszyscy patrzyli na widnokrąg. Nie wiem, czy wierzyli w Boga, czy nie. Ale kiedy tego wieczoru odmawiałem brewiarz i modliłem się słowami psalmu: „Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Oto morze wielkie, długie i szerokie”, pomyślałem, że oni tam, na plaży, także odmawiali brewiarz. W zasadzie taki sam jak mój. I oni też, jak ja, tęsknili za Stwórcą.
Te słowa chcę skierować zwłaszcza do tych, którzy nie mogą znaleźć spełnienia swoich duchowych tęsknot w tradycyjnym duszpasterstwie. Do tych, do których Bóg przemawia bardziej przez piękno natury czy sztuki niż przez parafialną mszę świętą. Nie mówię tu o tych, którzy takimi słowami chcą usprawiedliwić swoje duchowe lenistwo i wewnętrzne zakłamanie, ale o tych, którzy naprawdę nie rozumieją języka liturgii. O tych, których nieraz, może i słusznie, razi brak głębi i piękna niektórych nabożeństw.
Ja wiem, że wschód słońca może niekiedy bardziej porwać niż niedzielna suma. Wiem, że Bóg mówi przez góry i przez morze, ale pamiętajcie: manna, którą jedli na pustyni Izraelici, też była cudownym pokarmem od Boga, a jednak ci, którzy ją spożywali, pomarli. Natomiast ten chleb, który jest ciałem Chrystusa, daje życie wieczne, zaspokajając najgłębsze tęsknoty człowieka. Ten niepowtarzalny pokarm jest, mówiąc językiem biblijnym, skarbem Kościoła ukrytym w ziemi.
Każdy, kto chce odkopać skarb, musi zanurzyć ręce w czarnej glebie i – nie da się tego uniknąć – się pobrudzić. Każdy, kto chciał być przez Jezusa uzdrowiony, musiał wejść w tłum, który otaczał Zbawiciela. A nie zawsze byli to ludzie grzecznie zaciekawieni i sympatyczni. Każdy, kto chce dziś otrzymać od Boga nieśmiertelność i nadprzyrodzone życie, też musi stanąć w szeregach Jego ludu. Takiego, jaki on jest. W jego szarości, codzienności i ułomności...
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Szczęście jest bliżej niż myślisz". Autor: ks. Piotr Pawlukiewicz. Wydawnictwo ZNAK.