Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Owca, która zostaje pasterzem, nie przestaje być owcą. Takie coś tylko w Kościele.
Z cyklu „Nawróćmy się na Kościół. Kościół (Ekklesia) w biblijnych obrazach”
Czym jest Kościół? Koniecznie trzeba to widzieć, dlatego trzeba też nieustająco na nowo na to pytanie odpowiadać. Bo tylko znając naturę rzeczy można sensownie ją poprawiać i reformować. Dziś, w naszym cyklu o biblijnych obrazach Kościoła, czas na kolejny: Kościoła jako Bożej owczarni.
Pasterz ma służyć, owca być zaopiekowana
Już w Starym Testamencie... Ale nudzenie, co? Nie bójmy się jednak pójść w tę stronę, bo to ciekawy kierunek. W Starym Testamencie więc, obraz dbającego o swe owce pasterza, odnoszony zarówno do relacji bosko-ludzkich jak i międzyludzkich, pojawia się dość często. Skłonni bylibyśmy powiedzieć, że to obraz obraźliwy: ktoś jest w nim pasterzem czyli jest mądry, przewodzi, a większość to głupie owce. Głupie barany, można by powiedzieć dosadniej. Ale to nie tak. Obraz ten nie jest kreślony po to, by akcentować różnice, ale by pokazać sens przewodzenia – wspólnocie, narodowi. Tak, by pokazać sens przewodzenia.
No bo po co jest nad trzodą pasterz? Bynajmniej nie po to, by owce przed nim klękały czy zabawiały go pląsaniem. Pasterz jest po to, by owce miały coś jeść, miały co pić, by uchronić je przed drapieżnikami. Pasterz jest dla dobra owiec, pasterz owcom służy. Zaskakujące? No właśnie. Bycie pasterzem, przewodzenie, jest służbą. Jeśli więc Pasterzem Izraela jest nazywany w Starym Testamencie sam Bóg (np. Ps 80,2), to właśnie po to, by pokazać, że jest On tym, który się troszczy o niego; tym, bez którego Izrael narażony będzie na przeróżne niebezpieczeństwa i bez którego wcześniej czy później zginie. Pięknym tego myślenia wyrazem jest Psalm 23.
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza. (...)
No właśnie. Wiadomo: w ludzkich układach pasterz pasie, bo ma z tego pożytek – mleko, sery, wełnę, a z czasem nawet mięso. Tymczasem Bóg nie ma pożytku z człowieka; nie jest Mu on do niczego potrzebny, bez niego Bóg by się obył. Stąd autor Psalmu tak mocno podkreśla właśnie, jakim dobrodziejstwem jest dla owiec – Izraela – opieka pasterza – Boga. To one zyskują, nie On. One mają zielone pastwiska, one mają wodę, one prowadzone są po właściwych ścieżka. On ma z nimi tylko mnóstwo pracy.
Pasterz i pasterze
W tym duchu trzeba też spojrzeć na te sytuacje w Starym Testamencie, w których to ludzie są nazywani pasterzami. Ot, król Dawid, zresztą w młodości „zwyczajny” pasterz, o którym Psalmista napisał:
Wybrał swego sługę Dawida
i wziął go od owczych zagród:
powołał go, gdy chodził za karmiącymi [owcami],
by pasł Jakuba, lud Jego,
i Izraela, Jego dziedzictwo.
On ich pasł w prawości swego serca
i roztropnie prowadził swoimi rękoma (Ps 78,70-72)
Podobnie jest u Ezechiela, gdy gani przywódców Izraela, nazywając ich właśnie pasterzami.
Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą! Czyż pasterze nie powinni paść owiec? Nakarmiliście się mlekiem, odzialiście się wełną, zabiliście tłuste zwierzęta, jednakże owiec nie paśliście. Słabej nie wzmacnialiście, o zdrowie chorej nie dbaliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zabłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie odszukiwaliście, a z przemocą i okrucieństwem obchodziliście się z nimi (Ez 34, 2-4).
I dalej zapowiada:
„Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, wtedy gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. (...) Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko - wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie (Ez 34,11-12.15-16).
Człowiek – pasterz, to ktoś ustanowiony przez Boga, komu Bóg zlecił zadanie troski o owce. Ale ci akurat nie wypełniali dobrze tego zadania. Dlatego Bóg, Najważniejszy Pasterz, będzie musiał w to zainterweniować.
Byłoby istotne: gdzie jest granica między byciem owcą, a z woli Boga pasterzem? Nie odpowiadając jednoznacznie na to pytanie warto zauważyć, że wszyscy którzy z tego czy innego powodu byli pasterzami Izraela, nie przestawali być jego częścią. Dla Boga nie byli ponad, byli owcami, o które też trzeba tak czy inaczej zadbać.
Stado ciągle jest Boga
W obraz Boga – Pasterza wpisuje się też znajdująca się w Ewangelii Łukasza przypowieść o zagubionej owcy. Jezus, nie stroniący od „celników i grzeszników”, jawi się w niej właśnie jako pasterz szukający zagubionych owiec. Nie jest to jednak przypowieść wnosząca jakiś istotny wkład w rozumienie czym jest Kościół. Taką naukę znajdujemy za to wyraźnie w nawiązującej do Ezechiela mowie Jezusa z Ewangelii Jana, w której przedstawia się On jako Dobry Pasterz. To mowa kluczowa dla obrazu Kościoła jako Bożej owczarni. Mnóstwo w niej ciekawych wątków. Mniej i bardziej dla naszego tematu istotnych. Zacznijmy jednak od jej ostatniej części.
Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca (J 10,11-18)
Zauważmy, na marginesie: Jezus odnosi do siebie proroctwo Ezechiel. Ale Ezechielowe „Ja – Bóg” zastępuje „ Ja – Jezus” . Jedno z wielu wyznań Jezusa, w których dość wyraźnie mówi, że jest Bogiem.... Wracając jednak do zasadniczego tematu... Kim są owi najemnicy? To przywódcy Izraela. Im nie zależy na owcach – mówi Jezus – oni dbają głownie o siebie. Są jak najemnicy, którzy w razie niebezpieczeństwa uciekną. On zaś nie o siebie dba, ale o owce właśnie: za nie oddaje życie. Dlatego jest Dobrym Pasterzem. I chce do tej swojej owczarni – Izraela – przyprowadzić też inne owce. Chodzi o pogan: z obu tych grup owiec, z Izraela i z pogan, ma zostać utworzona jedna owczarnia, Kościół.
To dość znamienne. Jezus jest nie tylko dobrym, ale jedynym z prawdziwego zdarzenia Pasterzem tej owczarni. Zauważmy jednak: podobnie jak w historii Starego Testamentu nie wyklucza to udziału ludzi w Jego pasterskim posługiwaniu. Zaakcentujmy: udziału w Jego posługiwaniu. Chyba najpiękniejszą tego ilustracją jest scena, gdy nad Jeziorem Galilejskim, już po zmartwychwstaniu, Jezus pyta Piotra o to, czy Go kocha. Na twierdzącą odpowiedź Piotra Jezus odpowiada: paś baranki moje, paś owce moje. Ty paś, Piotrze, ale te baranki są moje. Ciągle moje. Piotr nie otrzymuje stada na własność, owce nie stają się jego. On ma je paść, ale ciągle ich właścicielem, pierwszym i najważniejszym pasterzem jest Jezus.
W tym duchu trzeba rozumieć np. to, co św. Paweł mówi do starszych Efezu o Kościele jako stadzie, nad których Duch Święty ustanowił niektórych biskupami (Dz 20,28) czy także wtedy, gdy pisał do Efezjan o ustawionych w Kościele pasterzach (Ef 4,11). Bycie pasterzami w Kościele nie zmienia faktu, że i oni pozostają owcami stada jedynego pasterza, Jezusa Chrystusa. Sam Piotr, po latach w swoim 1 Liście (1P 5,1-4) tak to wyjaśnił:
Starszych więc, którzy są wśród was, proszę, ja również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada. Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały.
Zdecydowanie nie chodzi więc o jakąś wyjątkową godność pasterzy, o jakąś ich ontyczną inność usprawiedliwiającą poczucie wyższości nad owcami, ale o zaakcentowanie potrzeby służby. Jak Dobry Pasterz dla swoich owiec poświęcił swoje życie, tak i oni mają z oddaniem, nie szukając niegodziwych zysków, dbać o potrzeby owiec.
Pasterz po myśli Bożej
Że każdy „człowiek – pasterz” musi być po myśli „Pasterza – Boga” mocno akcentuje Jezus w pierwszej części cytowanej wcześniej mowy. Przytoczmy ją.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych.
Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości.
Nie wnikajmy, co znaczy, że „wszyscy”, który przyszli przed Jezusem byli złodziejami i rozbójnikami; bo pewnie nie chodzi ani o Mojżesza, ani Dawida czy wielkich proroków, a o przywódców Izraela i różnych uzurpatorów, którzy pojawili się w czasach Jezusa. Trudno jednak nie zauważyć, że obraz ten jest dla interpretacji dość niespójny. Raz wydaje się, jak to ujęli komentujący ten fragment w Biblii Poznańskiej, że Jezus przedstawia siebie jako bramę dla owiec – wejdą, wyjdą znajda paszę, a raz że jest to brama do owiec, dla pasterzy, którzy przez nią (Niego), nie inaczej, muszą wchodzić do owczarni. Która interpretacja słuszna?
U Jana wiele jest możliwe, więc i tu załóżmy że obie. Pierwsza, przyznajmy, mniej prawdopodobna, bo zasadzająca się właściwie tylko na zdaniu „jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę” – ukazuje zatem Kościół jako owczarnię, do której wchodzi się przez Chrystusa. Czyli – ujmując rzecz mniej enigmatycznie – przez wiarę, przez chrzest. To, że można do owczarni wejść i wyjść nie znaczy jednak oczywiście, że można do Kościoła wchodzić i wychodzić. To raczej nawiązanie do faktu, że owce nie żyją cały czas w owczarni, tylko wychodzą na pastwisko. Kto wejdzie do owczarni – przez Chrystusa – staje się członkiem stada. A wtedy tenże Chrystus, Dobry Pasterz, prowadzi go na pastwiska dające życie wieczne. Zaznaczmy: u Jana nie chodzi tylko przyszłe życie, ale też o „życie w obfitości” tu i teraz. Wszystko więcej jasne: wejście do Kościoła – owczarni daje możliwość korzystania z dobrodziejstw jakie daje przynależność do tego stada, daje życie wieczne.
Podkreślmy: wejść do tej owczarni można tylko przez Bramę owszem. Chyba jednak nie wolno redukować tego do jednorazowego aktu jakim jest chrzest. Zresztą dla wielu dziś aktu wyboru, którego za nas dokonali inni. To będzie raczej ciągłe trzymanie się drogi, którą wyznacza Brama: to będzie ciągłe liczenie się z tym, że stoi gdzie stoi i tego trzeba się trzymać. Innymi słowy trzeba trzymać się tego objawienia, tych zasad, które przyniósł Jezus. Inaczej, wchodząc inną drogą...
A druga możliwość? Ta, bardziej prawdopodobna, bo w kontekście tej mowy Jezusa mamy spory z przywódcami Izraela, każe nam znaleźć w tym obrazie wskazówkę, jak, którędy mają do owczarni wchodzić ci, którzy, jak Piotr, mają „paść owce Jezusa”. Ano mają wchodzić przez Bramę, przez tegoż właśnie Chrystusa. Czyli trzymać się nauczania Jezusa, objawienia, które przyniósł, zasad, które głosił. To temu otwiera drzwi Odźwierny (chyba chodzi o Boga Ojca) – to głos takiego pasterza rozpoznają owce i pójdą za nim. Ten, kto nie wchodzi przez Bramę, nie jest pasterzem, a raczej złodziejem i rozbójnikiem, który chce zabrać nie swoje; najemnikiem, który owszem, będzie pracował, ale gdy przyjdzie niebezpieczeństwo ucieknie.
To inne przedstawienie tego, co w Ewangelii Mateusza Jezus przedstawił w obrazie wilków w owczej skórze: wydaje się, że mamy do czynienia z pasterzem, ale tak naprawdę to ktoś inny, kogo owce nie powinny słuchać, bo wyprowadzone zostaną na manowce, bo zginą.
W owczarni XXI wieku
Z naszej XXI wiecznej perspektywy istotne, gdy rozmawiamy o reformie Kościoła. Ta owczarnia jest Boża. To Jezus jest pierwszym i najważniejszym jej Pasterzem, tym który daje życie wieczne. Dlatego powołany na (współ)pasterza musi wchodzić do tej owczarni przez bramę, którą jest Chrystus, musi trzymać się tej drogi, którą On, wyznaczył. Nie można traktować Go jako niewiele znaczącej dekoracji, nie można odbierać Mu prawa do Jego owiec. Bo tylko On może poprowadzić, tylko przez Niego można dość na zielone pastwiska życia wiecznego. Ci zaś, którzy usiłują wchodzić do owczarni przez płot z pominięciem Bramy, są złodziejami i rozbójnikami. Ostro? W najlepszym razie najemnikami, którzy w obliczu niebezpieczeństwa zamiast bronić owiec, będą pertraktować z wilkami, by bronić swoich ludzkich interesów.
W skrócie
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |