Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »"Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał..."
Zakończenie u Marka
Natomiast zakończenie u Marka, dodane bardzo szybko do je Ewangelii, dla uzupełnienia zagubionej ostatniej kartki, podaje to ciekawe (i kanonicznie uznane przez Kościół) streszczenie, które zbiera starożytne i pierwotne tradycje:
Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dziej tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że i Go widziała, nie chcieli wierzyć (Mk 16,9-11).
Fragment ten, podobny do przekazanego przez Łukasza (24,10), mówi o przejęciu Apostołów i o ich niedowiarstwie, do którego pokornie się przyznali, aby nas pouczyć na temat trudności wiary i łaski Zesłania Ducha Świętego, która pozwoliła im trudność tę pokonać (chodzi o łaskę sakramentu bierzmowania, którego moc zbyt często się nie docenia i minimalizuje).
Słowa Marka (16,11) na temat niedowiarstwa Apostołów wydają się twarde. Ale i Łukasz, który łagodzi lub opuszcza słowa Marka o słabościach uczniów, równie surowo powiada:
Lecz słowa te [słowa kobiet] wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary (Łk 24).
Ten surowy osąd wymyka się wyrozumiałemu Ewangeliście, który skądinąd usprawiedliwia to niedowiarstwo, przypisując je nadmiarowi szczęścia.
Oni z radości jeszcze nie wierzyli (Łk 24,41).
Ta wyrozumiałość, może zbyt wspaniałomyślna, odbija ciekawy aspekt niewierności Apostołów.
Radość napawa strachem, taki był tytuł pewnej popularnej komedii, której fabuła była oparta o wydarzenia pierwszej wojny światowej. Wspomina ona o powrocie jeńca, uznanego za zmarłego. Niepocieszeni rodzice opłakiwali go po Mszy pogrzebowej. A oto on powraca cały i zdrowy, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu. Nie zginał, a tylko zaginął. W związku z jego powrotem bracia i siostry, a nawet wiekowi służący, usiłują stopniowo, etapami, przekazać tę wiadomość, aby starego ojca nie zabiła gwałtownie radość.
Nasza uparta pedanteria, poszukująca „naukowych dowodów", może doznać frustracji z powodu spontanicznych opowieści Ewangelii, obcych dzisiejszym starannym wymaganiom naukowym. Żadnego dowodu, żadnego stwierdzenia metodycznego! Wszystkie te opisy są bez znaczenia, niezgodne z historią, powiadają racjonaliści. W ślad za nimi egzegeci katoliccy, w trosce o to, aby je dostosować do reguł naukowości, prześcigają się w poddawaniu Ewangelii anachronicznym wymaganiom, łącznie z psychoanalizą i błędną filozofią, które sprowadzają ludzkie poznanie do wytworu podmiotowego. Apostołowie poddawani tak różnorodnym kryteriom, nie potrafią odpowiedzieć. Gdyby jednak mogli, to prawdopodobnie zamilkliby lub powiedzieliby wprost: nie byliśmy archiwistami. Spontanicznie, bez posługiwania się papierem, ustnie, za pomocą naszej żywej pamięci i serca, daliśmy świadectwo. Podaliśmy to, cośmy widzieli, cośmy przeżyli, to, co nas uderzyło, to, co nas zbijało z tropu: tego nauczaliśmy, tym żyło pierwsze pokolenie chrześcijańskie, a wy kontynuujcie ich żywą tradycję, niestety u wielu z was martwą. Nie tworzyliśmy ani literatury, ani formalnych sprawozdań. Poniechajcie swojego formalizmu i swojej pedanterii. Chronologia nie miała znaczenia dla nas, podobnie jak dla o wiele bliższej wam Bernadetty Soubirous. Jesteśmy świadkami prymitywnymi i dlatego prawdziwymi. Opowiedzieliśmy bez ogródek o naszej słabości, tchórzostwie, niedowiarstwie, w przeciwieństwie do tego, co czynią przywódcy tego świata: natchnieni wielbiciele swojej własnej chwały i zasług, artyści w sztuce ukrywania swoich błędów i swoich zbrodni. Naszą chwałą stała się nasza słabość i nasze męczeństwo. Wam daleko do męczeństwa. Daleko wam do miłości. Jesteście wolni. Bóg pozostawił was wolnymi, ale wolnymi nade wszystko po to, aby wydostać się z tego grzęzawiska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |