Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Łatwo powiedzieć: masz wybór. Tylko jak nie wybrać cyrkonii zamiast diamentu, gdy nikt nie pokazał czym się różnią?
Z cyklu "Malachiasz nie tylko na Adwent"
Prócz samej wiary w Chrystusa lub jej braku nic chyba tak nie różni dziś Jego Kościoła i świata, jak podejście do zagadnień seksualności oraz małżeństwa i rodziny. Cóż pisać… Może dwie dekady temu można było mówić o wielkich różnicach. Dziś to już skrajności. Świat, patrząc z ziemskiej perspektywy, oburza się, że ktoś ośmiela się go pouczać w tak intymnych sprawach. Sam pouczając i domagając się prawa do pouczania wszystkich, także dzieci tych, którzy tego nie chcą. Kościół, patrząc z perspektywy Bożej dostrzega wielką godność małżeństwa: jest ono przecież znakiem miłości Boga do Kościoła. A miłość, jeśli jest autentyczna, nie może przestać kochać. Jak Bóg nie przestanie kochać nas. Świat zaś mówi, że kochać można raz, „potem drugi i trzeci i znów”. Jakby ten, którego się kochało kiedyś, przestał istnieć... Kościół mówi, że autentyczna miłość, to posiadanie siebie w dawaniu siebie; to bycie darem dla drugiej osoby. Stąd widzi też wielką wartość panowania nad swoim popędem. Świat mówi, że kochać to znaczy kochać siebie, a innych, o ile pomagają nam w tej miłości własnej. A popędom należy ulegać, choćby miały po tym pozostać zgliszcza, bo to przyjemne, ...
Malachiasz karcąc Izraela w imieniu Boga nie miał przed oczyma jakichś wielkich nieprawości. Tak to ocenilibyśmy z naszej XXI perspektywy. Ot, małżeństwa z pogankami, ot, rozwody. Cóż takiego? Przywykliśmy. Znamienne jednak: Bóg widać uważa, że ma prawo człowieka także w tych kwestiach upomnieć. Czytamy więc u Malachiasza:
Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego, znieważając przymierze naszych przodków? Niewiernym okazał się Juda, obrzydliwość zdarzyła się w Izraelu i w Jerozolimie. Oto zbezcześcił Juda świętość Pańską, którą On ukochał, a wziął sobie za żonę córkę obcego boga. Człowiekowi, który tak czyni niech Pan wytraci z namiotów Jakuba świadka i obrońcę, a także każdego, który przynosi ofiarę dla Pana Zastępów. Sprawiliście też, że łzami, płaczem i jękami okryto ołtarz Pana, tak że On więcej nie popatrzy na dar ani nie przyjmie z ręki waszej ofiary, której by pragnął. A wy się pytacie: Dlaczegóż to tak? Dlatego że Pan był świadkiem pomiędzy tobą a żoną twojej młodości, którą przeniewierczo opuściłeś. Ona była twoją towarzyszką i żoną twojego przymierza. Czyż ów «jeden» nie dał przykładu, ten, którego ducha wyście spadkobiercami? A czegóż ten «jeden» pragnął? Potomstwa Bożego! Strzeżcie się więc w duchu waszym: wobec żony młodości twojej nie postępuj zdradliwie! Jeśli ktoś nienawidząc oddalił [żonę swoją] - mówi Pan, Bóg Izraela - wtedy gwałt pokrywał swoją szatą. Mówi Pan Zastępów: Strzeżcie się więc w duchu waszym i nie postępujcie zdradliwie!
Mocno brzmią słowa Malachiasza, że swoim postępowaniem Naród Wybrany znieważył przymierze przodków; okazał się niewierną żoną swojego męża, Boga – jak powiedzielibyśmy pamiętając o tym co pisali inni prorocy. Malachiaszowi chodziło jednak o konkret: o oddalenie pierwszej żony – Żydówki, a wzięcie sobie innej, poganki. To tę pierwszą nazywa „świętością Pańską, którą On ukochał”, „towarzyszką i żoną przymierza”. I od tego związku oczekiwał „potomstwa Bożego”. On, „jeden” – jak pisze Malachiasz – dał im zresztą przykład. Jest Izraelowi wierny, nie cofnął swojej miłości do niego, choć miałby ku temu wiele powodów.
Widać jednak mężczyźni tamtego czasu nie dbali o zachowanie przemierza. Tak, pozwalało ono żonie dać list rozwodowy, ale zabraniało związków z pogankami. Bo chodziło o „Boże potomstwo”. By nie zginął Izrael. „Strzeżcie się więc w duchu waszym i nie postępujcie zdradliwie!” - słyszą. „Bóg więcej nie popatrzy na dar ani nie przyjmie z ręki waszej ofiary, której by pragnął”. Bo postępujecie niewłaściwie i żadne przynoszone mi ofiary tego nie zmienią.
Wierność żonie młodości, Boże potomstwo. A dziś? O oddalaniu „żon młodości” aż nie chce się pisać. To już prawie standard. W filmach, mocno kształtujących nasze patrzenie na świat – już zdecydowanie. Ot, nie wyszło i koniec… Często nie tylko raz, ale drugi, trzeci... Rzadko jest walka o rozpalenie na nowo miłości, próby szukania pomocy, wspólne rekolekcje... Częściej pretensje, że ten drugi nie dość się stara. Przede wszystkim zaś jest to poprzedzające kłopoty naiwne myślenie, że po ślubie to już tylko „będą żyli długo i szczęśliwie”; że miłość będzie trwała sama z siebie; że skoro klamka (niby) zapadła, to nie trzeba miłości pielęgnować. Potem jest zdziwienie, że narasta znużenie, niechęć, czasami rodzi się wręcz nienawiść. I to, co miało trwać „aż śmieć nie rozdzieli” rozpada się zanim się tak naprawdę zaczęło. Czy tak łatwo przestając kochać i zakochując się na nowo możemy wierzyć, że miłość Boga ku nam będzie do końca wierna?
Nie przykładamy też już zbyt wielkiej wagi do problemu wynikającego z „małżeństw mieszanych”. Nie, nie! Kościół, zezwalając na nie, ciągle troszczy się o „potomstwo Boże” – by dzieci z takich związków wychowywane były po chrześcijańsku i po katolicku. Problem w czym innym. Chodzi o to, że w wielu rodzinach, także tych katolickich, mało tej troski o „potomstwo Boże”. I nie o ilość dzieci chodzi, ale o wychowanie w duchu chrześcijańskim.
Bóg oczekuje „potomstwa Bożego”, a wielu chrześcijan, płynąc z nurtem tego świata, przestało dbać o chrześcijańskie wychowanie swoich dzieci. Żeby się dobrze uczyły, żeby pokończyły dobre studia, porobiły kariery… Żeby wszystko miały. Wszystko, z wyjątkiem dającej nadziei na życie wieczne wiary. To do szczęścia dzieciom nie będzie potrzebne…
Jakże często powtarzają, także niby chrześcijańscy rodzice, że jak dziecko dorośnie, to samo wybierze. Że na lekcje religii chodzić nie musi, bo to albo tamto. Tylko jak ma wybrać, kiedy nie poznało życia wiarą i nie zna innego, niż chrześcijaństwo letnie? Takie, co to Bogu zapala świeczkę, ale o ogarku dla diabła też nie zapomni? Takie, co, owszem, od święta uczci Boga, ale na co dzień czcią otacza Mamonę? Jak ma wybrać, skoro wychowywane jest przez otocznie, dla którego religia to opresja, a wypisanie się z religii jest znakiem zrzucenia kajdan? Mało dzisiejsi chrześcijanie dbają o potomstwo Boże... A wielu fałszywych proroków utwierdza ich w przekonaniu, że tak jest dobrze...
Oj, podobne te nasze problemy do tych, które z wiarą w jednego Boga mieli Żydzi czasów Malachiasza. Historia nauczycielką życia? I w tym wypadku nie uczymy się na cudzych błędach...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |