„Chociaż może to wydawać się dziwne, dysponujemy tylko - w Nowym Testamencie - trzema wyraźnymi tekstami o Wniebowstąpieniu Jezusa. Co więcej, te trzy świadectwa prawdopodobnie mogą zostać zredukowane do tylko jednego.
Dlatego, w tej samej książce, z której wzięliśmy cytat, Küng twierdzi, że „pusty grób nie jest artykułem wiary"; a więc wiara w Zmartwychwstanie mogłaby się także rozwinąć, choćby ciało Jezusa pozostało dla gnicia kto wie gdzie. Już o tym mówiliśmy. Co do „zjawień się zmartwychwstałego" trzeba porzucić - kontynuuje nasz autor - „schemat nadprzyrodzoności": w rzeczywistości, mówi, „powinien być on traktowany, prawdopodobnie, jako widzenia dokonujące się we wnętrzu (uczniów), a nie w zewnętrznej rzeczywistości".
Jednym słowem, w swoim Credo (właśnie z książki pod tym tytułem cytujemy), Kiing zdaje się przyłączać do tezy - która niegdyś była tezą tylko „niewierzących", na pewno nie księży katolickich - o „halucynacjach" na początku opowiadań o zmartwychwstaniu. Chociaż precyzując, że „Bóg może także działać za pośrednictwem psyche człowieka".
Cokolwiek by wynikało z podobnych perspektyw, my wolimy stosować się - w ciągu całego naszego badania staraliśmy się to potwierdzać - do tradycyjnej „materialności" Zmartwychwstania.
Dlatego więc wierzymy, że Zmartwychwstały ponownie przyjął swoje ciało, chociaż w tajemniczy sposób przemienione (w każdym razie niepodległe rozkładowi w jakimś dole w Jerozolimie), na pewno nie uznajemy za „niedorzeczność", że to ciało przekraczało próg przestrzeni i czasu. Dlaczego nie mogłoby czynić tego w sposób widzialny, poprzez „uniesienie się", „pójście w górę", jak mówią Pisma?
To oczywiście nie oznacza zgadzania się z jakąś starożytną kosmogonią, z jakimś naiwnym obrazem „nałożonych na siebie warstw" wszechświata. Ale ze względu na to, że podstawą chrześcijaństwa jest, nawet wobec nieprzychylnego dowodzenia, wydarzenie Boga, który staje się człowiekiem, dlaczego ta Jego „wyrozumiałość" wobec nas nie mogłaby posunąć się do pożegnania sprawdzalnego ludzkimi oczami, odpowiedniego dla ich możliwości?
Niewątpliwie: jest możliwe, że autor Dziejów Apostolskich dokonał także odniesienia do elementów (na przykład obłok, lub „mężowie w białych szatach") zwyczajnych i niejako kanonicznych w starożytnych opowiadaniach religijnych. Może tu występować jakiś tradycyjny element teofanii w Izraelu.
Prawdopodobnie ma rację Benoit, kiedy przestrzega: „Nie trzeba przeceniać tutaj materialnych szczegółów, ponieważ Łukasz przedstawia nam przede wszystkim nauczanie teologiczne, nie reportaż".
Słusznie. Jest to spostrzeżenie, które jest zresztą ważne dla wielu innych urywków Ewangelii: historia i przepowiadanie; wiadomości kronikarskie i katecheza. Ale zgadzając się z tym, nie powinno się jednak zapominać o paru rzeczach.
Przede wszystkim: opowiadanie o Wniebowstąpieniu z pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich (na równi z odpowiednimi suchymi wersetami Łukasza i Marka) odznacza się powściągliwością zwyczajną w tekstach kanonicznych, zwłaszcza gdy się je porównuje z eksplozją fantazji apokryfów, które opisują wybujałe sceny wniebowstąpień wśród śpiewających i oddających pokłony zastępów aniołów, podczas gdy z nieba rozbrzmiewa uroczysty głos Ojca. Powściągliwość tekstów, w których Kościół rozpoznał swoją wiarę, jest (także tutaj, jak w wielu innych wypadkach) problemem bardziej dla tych, którzy chcieliby zwięzłe opowiadania o Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu zaliczyć do literatury mitologicznej. Jednym słowem, po raz któryś z kolei: czy rzeczywiście tak „się zmyśla"? Mianowicie tak, jak to czynią teksty kanoniczne? Lub czy nie zmyśla się właśnie tak, jak czynią to apokryfy? Lub jak w wielu wypadkach czyni to pogańska mitologia, kiedy opisuje triumfalne wejście do niebiańskiej chwały, ze związanym z tym wznoszeniem się do góry, Romulusa, Herkulesa, Mitry i innych, opowiadając bajki?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |