„Biada mi! Jestem zgubiony! – woła Izajasz – Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!”. Piotr zaś, w tym samym duchu, mówi do Jezusa: „odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym”. Niegodni.
Tak często i my myślimy o naszej relacji z Bogiem. Niegodni, by Go dotykać w Komunii, niegodni by przed Nim stać, a nie klęczeć, niegodni by podejmować w imieniu Kościoła jakąś misję. Zawsze niegodni. I to prawda: przed wielkim Bogiem jesteśmy „prochem, pyłem i niczym”. Tyle że Boga niespecjalnie to obchodzi. Wargi Izajasza oczyścił – w widzeniu! – przez anioła ogniem z ołtarza, do Piotra powiedział „nie bój się”. A nas, gdy klęczymy przed Nim, mówiąc, że nie jesteśmy godni, by wszedł pod nasz dach, podnosi z klęczek i przyprowadza do swojego ołtarza. Byśmy – ciągle niegodni! – bez obaw o profanację mogli podejść do ołtarza i karmić się Jego Ciałem....
Tak, jesteśmy niegodni. Ale Bóg na to nie zważa. Nie zasłaniajmy się tą wymówką, gdy Chrystus czeka, że podejmiemy Jego misję. Misję bycia solą ziemi i światłem świata. Misję świadczenia słowem i życiem o Chrystusie. Misję miłowania jak On nas umiłował...
Dodaj swój komentarz »