Piękna dziś Ewangelia o weselu w Kanie Galilejskiej. Zaślubiny dwojga młodych, które przez cud zamiany wody w wino stają się znakiem, że oto spełniają się zapowiedzi Izajasza o uczcie, którą Bóg kiedyś przygotuje dla wszystkich narodów. Uczcie między innymi z najprzedniejszymi winami. „Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć” - wieszczył prorok. Ten czas właśnie nadszedł. Jezus przyszedł zbawić wszystkich, wszystkie narody, pokonać wszelkie zło, w tym to największe, śmierć, przyszedł otrzeć ludzkie łzy. To zapowiada znak w Kanie.
Dotykające tego, co bardziej dziś aktualne wydaje mi się jednak drugie czytanie. Paweł wyjaśnia Koryntianom, że różne są dary łaski, rodzaje posługiwania, różne działania, ale jeden Bóg, Pan i Duch. Prawda, że aktualne? Tak często zamiast rozwijać swoje własne powołanie wielu chciałoby dziś wchodzić w buty księży. Tak wielu zapominając o własnej odpowiedzialności za Kościół próbuje szukać winnych tego, że nie jest tak, jak być
powinno...
Ciekawe to zestawienie owych dwóch czytań. Przyziemność sporów we wspólnocie Kościoła i zapowiedź rychłego zbawienia dla wszystkich... Gdybyśmy pamiętali, jak wielką łaską zostaliśmy obdarowani przez Boga pewnie mniej byśmy narzekali, że inni nie są tacy, jak tego oczekujemy... Ale... Chyba zbyt wielu z nas jakoś nie umie się cieszyć darem Boga, nadchodzącą wiecznością, a ciągle wpatrzeni są w doczesność. Kościelną, ale jednak doczesność...
Dodaj swój komentarz »