Z przypowieścią o siewcy jest podobnie jak z mową eucharystyczną. Słuchali wszyscy, zostali nieliczni. By stać się ziemią żyzną trzeba otworzyć nie tylko serce. Także umysł. Zostać, słuchać, chłonąć tajemnicę. Niebędącą jakąś zastrzeżoną dla nielicznych wiedzą, magicznym zaklęciem, otwierającym wszystkie drzwi wytrychem, odpowiedzią na każde pytanie.
Jest raczej światłem dla chcących wydobyć się z ciemności, nadzieją idących po omacku, mocą tracących siły.
Tajemnica jest Osobą. Zrodzonym z Dziewicy Synem Bożym. Kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Ofiarą udoskonalającą na wieki tych, którzy są uświęceni. On – gromadzący wokół siebie chcących zrozumieć, nawrócić się, oczyścić z win i grzechów.
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?