W bałaganie, wrzawie i pośpiechu trudno jest wyciszyć się, by usłyszeć subtelny głos Najwyższego.
Łatwo wyobrazić sobie jak mogła wyglądać rozmowa Ananiasza z Szawłem gdyby ten nie okazał się posłuszny natchnieniu Ducha Świętego...
Ale przecież można i trzeba mieć ufność, że Ten, który zapoczątkował w nas dobre dzieło, je dokończy. Mieć nadzieję i pragnąć. Mieć nadzieję i wołać…
Wbrew Bogu osądziliśmy świat, nie dając mu najmniejszej szansy. Nie zauważyliśmy, że przy okazji wiarę w zwycięstwo Boga zamieniliśmy na wiarę w moc muru.
Zbawienie jest nie naszą zasługą ale łaską, którą przyjmujemy swoim życiem przez wiarę. Dar domaga się jednak pielęgnowania go w sobie i rozwijania...
I co z tego, że słuchaliśmy samych siebie, że poznaliśmy uroki samorealizacji, że doświadczyliśmy swobodnego wyboru? Co nam po tym?
Zwykle chcemy żyć w bezpiecznym świecie, w spokoju – a nie jak „owce między wilkami”. Czy Bóg ma dla mnie aż taką wartość, że zgodzę się i na to?
Nie pierwszy i zapewne nie ostatni to przypadek, gdy przeszedł mimo chcących, starających się, podkreślających swoją godność, wiedzę i zasługi.
Nie wystarczy wyrzucić zła. Trzeba jeszcze, by Dom Boga napełnił się na nowo Jego głosem. Głosem miłości do człowieka.
Czasem jest w nas chęć nadrobienia wszystkiego w trzy dni. Załatwić relacje opłatkiem, pobożność pasterką, prawe życie przedświątecznym sakramentem.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.