Ten, którego dziś rodzice unieśli do Egiptu trzydzieści lat później skonał śmiercią skazańca na krzyżu. By ostatecznie pokonać wszelką śmierć.
Proroctwo Micheasza kojarzę z Wielkim Piątkiem. Długa kolejka adorujących Krzyż i ten przeszywający serce śpiew Improperiów, przeplatany suplikacjami Święty Boże.
Nie takiego króla oczekiwali. Miał być silny, potężny i wyzwolić naród z niewoli. A On wisi jako skazaniec na krzyżu, z koroną na głowie
Chrystus zdjęty z krzyża patrzy na nas z bólem. Taki wizerunek w malarstwie znany jest jako Vir Dolorum (Mąż Boleści).
Od tamtej chwili, gdy Bóg na krzyżu poślubił każdego z nas, On trwa w miłości i wierności. Bez względu na wszystkie nasze niewierności.
Gdzie zatem ta droga wąska, stroma, pod górkę, z krzyżem na ramionach, skoro wszystko przyszło tak łatwo, darmo, bez żadnej zasługi?
Bóg jest bliski człowiekowi. Bardzo bliski. Był i jest. Także w swojej śmierci na krzyżu. Właśnie o tym wielkim dziele Boga nie zapominajmy.
Obraz pokazuje zarówno śmierć Jezusa na krzyżu, jak i wcześniejsze wydarzenia. Dlatego Zbawiciel i Jego Matka są przedstawieni aż trzy razy.
Niczego nie załatwisz mnożeniem modlitw i ilością czasu, spędzonego w kościele, jeśli jednocześnie nie będzie w tobie zgody na krzyż w twoim życiu.
Cykl kazań głoszonych podczas Gorzkich Żali w których ks. Michał Gławdel prowadzi słuchaczy przez Ewangelię widzianą i przeżytą oczami kobiet spod krzyża. Warto zobaczyć!
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.