Pomiędzy Osobami Trójcy Świętej promienieje ogromne serce, owinięte koroną cierniową. Ten znak miłości Boga jest głównym tematem dzieła.
Maryja uwrażliwia nas na potrzeby drugiego człowieka, byśmy wykorzystywali czas na bycie dla innych...
Czy to nie smutne – odkryć, że jest się w sytuacji faryzeuszy – w sytuacji kogoś, kto poświęcił życie zgłębianiu świata i rządzących nim praw, kto szuka potwierdzenia swoich racji...
Co musiałoby się stać, abyśmy zmienili własne życie, pokutowali, stanęli przed Bogiem ze skruszonym sercem?
Bogatsi w znajomość Ewangelii mamy patrzeć na nasze życie w duchu zawierzenia. I interpretować rzeczywistość zgodnie z nauczaniem Jezusa.
Bóg, który zna nas lepiej niż my sami siebie, daje nam znaki swojej obecności i zatroskania o nas.
Nie jesteśmy po to, by innym zagradzać drogę do zbawienia, ale by im je nieść.
Żeby rozpoznawać znaki, trzeba wziąć do ręki słowo Boże i z pomocą Ducha Świętego się w nie wsłuchać.
Mnie też, jak kiedyś Ezechiela, Bóg powołał, żebym był jego znakiem. Wszak od chrztu uczestniczę w prorockiej misji Kościoła.
Jezus zwycięża, a my możemy zwyciężać w Nim i z Nim nasze lęki, ciemności, bezradność i duchowe strapienia.
To konkret. W przeciwieństwie do pustych słów.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.