Jaki najcenniejszy skarb jestem w stanie złożyć przed Jego obliczem? Czy tylko mały pokłon w kościele? Krótką, szybką poranną modlitwę?
I z naszymi małymi, codziennymi, szarymi utrapieniami, które nie dają nam spokoju... Kolejny odcinek biblijnego podcastu Bernarda Sawickiego OSB.
W każdym więc momencie, gdy boli mnie serce, umysł, ciało, dokonują się te małe śmierci i – jeśli pozwolę – moje zmartwychwstanie.
Woda nawadnia ziemię. Ale tylko ta, która płynie. W stojących akwenach czy małych bajorkach brak jest świeżości. Panuje zastój, bierność.
Można łatwo przeoczyć to, co w Bożych oczach jest wielkie, mimo że świat uzna to za małe, nieistotne, skazane na porażkę...
Paradoksalnie czasem ze stosunkowo małą winą mamy więcej problemów – jątrzy się ona w nas miesiącami, czujemy się poniżeni na samo wspomnienie.
Maryja na tym obrazie jest nie tylko matką, ale także dzieckiem. Opiekuje się małym Jezusem, siedząc na kolanach swojej matki, świętej Anny.
Czy nie doświadczamy czasem, że wiemy za mało, umiemy za mało i w ogóle – za mali jesteśmy, aby podjąć jakiś Boży trud?
Święta Rodzina szykuje się do podróży. Maryja, trzymająca na rękach małego Jezusa, siedzi już na osiołku, a św. Józef podpiera się kijem pielgrzyma.
Nie jest wolą Ojca, by zginęło [nawet] jedno z tych małych. On szuka każdego, kto się zagubił. Od nas oczekuje tego samego: poszukiwania zagubionych.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.