Ben Kingsley, Monica Bellucci, Martin Landau… - wszyscy w jednym biblijnym filmie, w którym za muzykę odpowiada Ennio Morricone.
Czyli Stary Testament inaczej, zabawniej, ale całkiem mądrze.
Nakręcony w 1996 roku dwuczęściowy film w reżyserii Nicolasa Roega uchodzić może za wzorcowe kino biblijne.
Dwuczęściowa produkcja w reżyserii Rogera Younga zawiera wszystkie elementy potrzebne do stworzenia dobrego filmu biblijnego.
Już pierwsza scena filmu, ukazująca odnalezienie w remontowanej świątyni zagubionej księgi prawa, nakręcona jest tak, jakby to Indiana Jones odkrywał jakiś dawno zaginiony skarb.
Perskie pałace i haremy, historia powstania żydowskiego święta Purim oraz Boży plan, dzięki któremu udało się ocalić lud Izraela.
Przez stulecia uważano sny za bujdy i rojenia. Tymczasem mogą być one zapomnianym językiem Boga...
Jakub oszukał swego ojca Izaaka, dzięki czemu otrzymał błogosławieństwo należne pierworodnemu Ezawowi. Po czasie jednak i on został oszukany przez wuja Labana, który zamiast Racheli dał mu za żonę Leę.
Czym jest cud? Niezwykłym zjawiskiem, którego nauka nie potrafi wyjaśnić? Niecodziennym zdarzeniem? Momentem, w którym siły nadprzyrodzone ingerują w bieg spraw świata?
Bibliści widzą w nim ideał człowieka wierzącego. Żydzi największego z proroków. Muzułmanie wierzą, że Muhammad spotkał go w czasie swej cudownej podróży, kiedy to odwiedzał kolejne nieba. Co na to filmowcy?
Uzdrowienie, które otrzymujemy, jest darem ale jednocześnie zadaniem: powinno prowadzić do służby Bogu i służby bliźnim.
O Bogu, o człowieku i o nadziei. W rytmie czytań roku liturgicznego.
Garść uwag do czytań na Wspomnienie Męczeństwa Jana Chrzciciela z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.