Jest to fragment książki Z Jerozolimy do Rzymu - śladami Pawła Apostoła :. , który zamieszczamy dzięki uprzejmości i zgodzie Wydawnictwa WAM.
I wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie w Chrystusie Jezusie,
spotkają prześladowania. (2Tm3,12)
Niegdyś bowiem i my byliśmy nierozumni.
(Tt 3,3)
Zgodnie z chronologią podróż śladami Pawła powinienem rozpocząć w Tarsie, w rodzinnym mieście Apostola Narodów. Zacznę jednak od Jerozolimy, a to dlatego, iż właśnie w Świętym Mieście zawarłem z nim bliższą znajomość. Spotkanie miało charakter symboliczny i ograniczyło się do nawiedzenia miejsca, w którym Paweł mógł przebywać podczas kamienowania Szczepana. Miejscem tym jest naturalne obniżenie u podnóża Góry Oliwnej, obecnie zajęte przez ruchliwe skrzyżowanie pięciu dróg wychodzących z rejonu starego miasta. Stoi też tam prawosławny kościół poświęcony czci pierwszego męczennika chrześcijaństwa, kościół nowy, brzydki i prawie zawsze zamknięty.
Czy w tym miejscu Żydzi zmasakrowali kamieniami Szczepana? Nie wiemy. Łukasz w swej kronice o początkach Kościoła twierdzi jedynie, że Żydzi, sprowokowani rzekomym bluźnierstwem Jezusowego ucznia, prosto z gmachu posiedzeń Sanhedrynu wywlekli go za miasto i tam, za murami, dokonali samosądu. Innych wskazań topograficznych nie podaje. Zresztą jałowe poszukiwanie konkretnego miejsca nie ma dla nas większego znaczenia. Dla mnie wystarczająca była opinia, która, idąc za dawną tradycją, lokuje to zdarzenie poza Bramą Lwów. Brama jest średniowieczna, podobnie jak przyległy do niej odcinek murów, naprawionych i zmodyfikowanych w XVI wieku przez Sulejmana Wspaniałego.
Otóż spacerując pewnego wiosennego dnia między nagrobkami muzułmańskiego cmentarza, który przylega do muru po obu stronach Bramy Lwów, otworzyłem całą swoją świadomość na lawinę skojarzeń powstałych pod wpływem lektury Dziejów Apostolskich. Jak z Ewangeliami, tak i z tą księgą Nowego Testamentu nie rozstawałem się w czasie podróży po Ziemi Świętej. Służyła mi za rodzaj przewodnika, za księgę tej ziemi, za zwierciadło stosunków społecznych tamtego czasu i tamtego świata. Stawiałem jej autora w gronie najbardziej wiarygodnych pisarzy epoki, jakkolwiek nie przestawałem wyrzucać Łukaszowi rażącej oszczędności w przekazywaniu faktów.
Przypominam sobie dobrze, jak owego pięknego dnia dzięki Łukaszowi kolejny raz odkrywałem Pawła, tym razem jakby w pełniejszym wymiarze. A dzień istotnie był urodziwy. Pachniało wiosną, która wzdłuż Cedronu przyoblekła nowym listowiem drzewa oliwne i pokryła dywanem świeżej trawy dolinę potoku. Pamiętam nawet, że żółciły się wtedy mlecze. Pod wpływem miejsca i emanującej zewsząd atmosfery, sięgnąłem po księgę Dziejów Apostolskich i odczytałem rozdział dotyczący Szczepana. W długim wywodzie Łukasz zdawał relację z okoliczności sprawdzania się po raz pierwszy - właśnie na Szczepanie - tych słów Jezusa, w których zapewniał, iż skoro Jego samego prześladowano, to i Jego uczniów prześladować będą.
Przy okazji historyk wprowadził na arenę dziejów nikomu dotąd nie znaną postać młodzieńca, u którego stóp linczownicy złożyli swoje wierzchnie szaty, by im nie wadziły w rzucaniu kamieniami. Młodzieniec ten miał na imię Szaweł. Co więcej, nie był tylko biernym uczestnikiem wydarzeń, ale głośno aprobował mające nastąpić ukamienowanie. Jego postawę Łukasz streścił w jednym zdaniu: „Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go" (Dz 8,1). A gdy potem w gminie jerozolimskiej doszło do prześladowania chrześcijan, ów młodzian uaktywnił się, „niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia" (Dz 8,3).
Wolno zapytać, jakim prawem to czynił? Od kogo otrzymał władzę nachodzenia spokojnych mieszkańców Jerozolimy, których jedyną przewiną miało być przyjęcie posłania niejakiego Jezusa z Nazaretu, postaci podówczas bardzo kontrowersyjnej, od pewnego czasu głęboko nurtującej hebrajską społeczność, człowieka dzielącego Żydów i będącego dla większości zgorszeniem? A w ogóle - kim był ów, dziś powiedzielibyśmy: bojówkarz, tak ogromnie porywczy, gwałtowny i nieprzejednany? Czy nie był uosobieniem gorliwości w walce o sprawę żydowską, człowiekiem, którego bez obaw o pomyłkę można włączyć w poczet zelotów i sykariuszy, choć sam nazywał się faryzeuszem?
Odpowiedzi na te pytania udziela nam sam Łukasz, który, po krótkim odejściu od głównego tematu, rychło powraca do swego bohatera. Paweł otrzymywał dyrektywy od arcykapłanów. To stamtąd, z Sanhedrynu, szły odpowiednie polecenia. Nie odniosłyby jednak aż takiego skutku, gdyby nie znalazły w Szawle zaprzysiężonego orędownika. Ów wściekły młodzian, rozsadzany energią, „siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich" (Dz 9,1). Dyszał - co za adekwatne wyrażenie, określające potrzebę mordowania! Innymi słowy, w wypadku Szawła nie wchodziło w grę li tylko posłuszeństwo rozkazom ani uleganie atmosferze społecznego przyzwolenia na prześladowanie zwolenników straconego Nazarejczyka. Szaweł kierował się nienawiścią do Jego wyznawców. Siłą napędową takiej postawy było umiłowanie religii mojżeszowej, tradycji narodowych i żydowskich obyczajów, które - w mniemaniu wielu - zostały zagrożone przez uczniów Jezusa, skazanego w legalnym przecież procesie. Należało oczyścić Synagogę z ludzi wprowadzających niebezpieczeństwo rozłamu. Potrzebny był zatem pośpiech i zdecydowane uderzenie. W przeciwnym razie ów rozłam w łonie mozaizmu, pierwszy na podobną skalę, mógłby się okazać groźniejszy w skutkach aniżeli rozejście się Żydów z Samarytanami. Nie miał zatem Szaweł chwili do stracenia. Musiał uderzyć, i to uderzyć skutecznie, bez względu na środki. Cel był tego wart.
Szaweł dobrze znał przeciwnika, mylił się jednak w ocenie jego postawy. Nie zdawał sobie sprawy, jak głęboko nowa idea przeniknie świadomość pokaźnej grupy ludzi. Kiedy za sprawą Łukasza Szaweł wyłonił się z mroków historii, mógł być rok 36, czyli mijało pięć lat od ukrzyżowania Jezusa. Szaweł miał wtedy około dwudziestu lat lub niewiele więcej, w zależności jaką treść przypiszemy Łukaszowemu terminowi młodzieniec. W każdym razie był człowiekiem młodym, ale dojrzałym na tyle, by samodzielnie podejmować ważne decyzje, był solidnie wykształcony w judaizmie i dobrze uformowany intelektualnie. Posiadał przy tym cenne walory osobiste - odwagę, odpowiedzialność, przekonanie o słuszności swych racji i umiejętność występowania w ich obronie. Wcześnie okrył się sławą obrońcy mozaizmu, a opinia ta wyszła poza mury Jerozolimy, przedostała się poza granice Judei, a nawet Palestyny, i dotarła do siedziby rzymskiego namiestnika Syrii, do Damaszku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |