Takie sytuacje są najtrudniejsze. Zastanawiam się wtedy, po co w ogóle wysłuchiwał? Żeby zabierając co dał zadać większy ból?
Po tym kursie ludzie zaczynają inaczej czytać i słuchać. Nie zniechęcają się trudnościami, ale próbują je rozwikłać.
Dziwnie to sobie uświadomić. W niebie nie będę traktowany jak gość, którego przyjmuje się z mniejszymi albo większymi honorami, ale którego wszędzie się nie wpuszcza. W niebie będę u siebie.
W Starym Testamencie dokonało się znamienne uduchowienie pojęcia dziedzictwa.
Modlić się należy z odwagą, a nawet z uporem, jak Abraham, który „targował się” z Bogiem o Sodomę. Mówił o tym Papież Franciszek podczas porannej Mszy.
Czasem wydaje mi się, że nie mam zupełnie wpływu na swój los. Że co Bóg postanowił, to się stanie i choćbym nie wiadomo jak wierzgał, nic nie pomoże.
Bóg nie traktuje Abrahama jak pionka w swojej grze z ludźmi. Skoro go wybrał, uważa za stosowne poinformować go też o swoich zamiarach.
Kluczem otwiera się, lekiem przywraca zdrowie, a prorokiem… ogłasza wolę Boga.
Trudne te wymagania, które stawia swoim uczniom Jezus. Mają zmienić życie nie oglądając się na nikogo i na nic.
Tam gdzie nie ma lęku, jest zwycięstwo. Czasem w wymiarze ludzkim. Czasem w tym najważniejszym: Bożym. Ostatecznym.