Pierwsza konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"
Gdy czytałem te słowa, pojawiła się we mnie myśl o zmarłym w 1987 roku Romanie Brandstaetterze, polskim pisarzu żydowskiego pochodzenia, który nazywał Biblię „swoją ojczyzną”:
„Biblio, Ojczyzno moja,
Biblio, moja ziemio polska,
Galilejska,
I franciszkańska
O wy, księgi mojego dzieciństwa, Pisane dwujęzyczną mową,
Polską hebrajszczyzną,
Hebrajską polszczyzną,
Dwumową
Świętą
I
Jedyną”.
Te słowa stanowią początek poematu otwierającego książkę „Krąg biblijny”. Jest to książka niezwykła, gdyż jest świadectwem jego przeżywania Biblii w perspektywie uwierzenia w Chrystusa. Biblia nie jest tylko książką, nie jest tylko słowem z przeszłości, nie jest tylko pobożną lekturą. We wspomnianym wierszu pojawiają się słowa prośby skierowane do Biblii:
„O Biblio,
Biblio,
Biblio,
Stolico Pana,
Wschodząca nad szaleństwem bezładu
I przepaściami zamętu,
Módl się za tych, którzy w ciebie wierzą,
I za tych, którzy o tobie wątpią,
Módl się za tych, którzy cię czytają,
I za tych, którzy nie umieją cię czytać,
Módl się za tych, którzy cię wielbią,
I za tych, którzy na ciebie plwają,
I za tych, którzy nie umieją cię znaleźć,
Módl się za tych, którzy żyć bez ciebie nie mogą,
I za tych, którym nie jesteś potrzebna do życia,
Módl się za tych, dla których jesteś Prawdą,
I za tych, dla których jesteś zbiorem
Orientalnych baśni.
Módl się za nami, Biblio”.
Te słowa modlitwy do Biblii są zaskakujące. Jak można modlić się do książki, która ma wstawiać się u Boga za człowiekiem? A jednak jest w tym głęboka logika, którą będziemy chcieli odkryć w trakcie tych rekolekcji. Rozpoznać Biblię jako księgę życia.
2. Biblia historią rodzinną
Na przestrzeni wieków pojawiło się wiele obrazów mających przybliżyć człowiekowi naturę Pisma Świętego. Najpopularniejszy, a zarazem pomimo swej starożytności, wciąż aktualny obraz, przyrównanie Biblii do listu − Biblia jako list pisany przez Boga Ojca do swoich dzieci. Akcent położony jest na moment komunikacji, na relację miłości miedzy Bogiem i ludźmi. Inny znany obraz pojawiający się często w podręcznikach do religii mówi o „księdze ksiąg” czy tez o „bibliotece” składające się z 46 ksiąg ST i 27 ksiąg NT. Podkreśla się w ten sposób złożony charakter literacki Biblii, wskazując zarazem na jej aspekt ilościowy.
Tymczasem mówiąc o Biblii, lubię powracać do obrazu albumu rodzinnego. To nie jest jakaś myśl oryginalna, gdyż często odwołuje się do niej Roman Brandstaetter w swoim „Kręgu biblijnym”:
„Biblia jest dla mnie również księga wspomnień o moim rodzie. Wszystkie występujące w niej postacie mają twarze moich przodków i krewnych i nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy, […] abym w patriarsze Jakubie nie ujrzał mojego ojca, w synu marnotrawnym − drugiego stryja, uwikłanego w trudne sprawy posłuszeństwa i miłości, w Abrahamie, idącym z Ur Chaldejczyków − pradziadka, w Maryi, Matce Jezusowej, mojej matki zamęczonej przez hitlerowców. Jednak skojarzenia te nie są raz na zawsze utrwalone. Niekiedy ulegają falowaniu, zaskakującym przeobrażeniom, mniej lub bardziej prawdopodobnym, w zależności od nastrojów, jakie przeżywam; czasem niespodziewanie jednak postać prześwituje w drugą - na przekór logice i pragmatycznemu następstwu wypadków − a potem kilka postaci skupia się w jednej, jak promień w soczewce. […]
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |