Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Bolesne tajemnice różańca rozważa o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Cierniem ukoronowanie Jezusa
Ciernie to symbol bezużyteczności, odrzucenia i przekleństwa. Tego, co niepotrzebne i co najgorsze. Korona, to symbol władzy, oznaka króla. Jezus jest królem nawet w tych duszach, które są najgorsze i najgorzej potraktowane. Jest królem dla niepotrzebnych, wychłostanych, obciążonych troskami i zmartwieniami. Czasami widzimy kogoś bardzo zmartwionego: o skupionej twarzy, ściągniętych z bólu brwiach, zapatrzonych w pustkę podkrążonych oczach, o bolących skroniach jakby otoczonych wieńcem cierni. Są takie myśli, które wpijają się w mózg jak kolce i takie udręki, których nie da się wyjąć z umysłu, bo tkwią w nim jak cierniste igły.
Cóż najbardziej boli? Wiele rzeczy, ale jednym z takich kolców jest poczucie bezużyteczności. To wielki ból, kiedy czujemy się, nie tylko niepotrzebni, ale i zawadzający innym. Wyrwani i porzuceni jak chwast, który się wrzuca na stos poza szlachetnymi roślinami. Tak właśnie poczuł się Jezus. Był zawadą, przeszkodą, a tym, którzy „uprawiali" Naród Wybrany jako gospodarze, przeszkadzało samo Jego istnienie. „Ziemia zaś, która pije deszcz często na nią spadający i rodzi użyteczne rośliny dla tych, którzy ją uprawiają, otrzymuje błogosławieństwo od Boga. A ta, która rodzi ciernie i osty, jest nieużyteczna i bliska przekleństwa, a kresem jej spalenie" (Hbr 6,6-7). On przyjął tę koronę, bo chce, abyś nigdy nie myślał, że twoje życie jest niepotrzebne. Nie wiem, kiedy się to stało, że nabrałeś pewności, że już nikt w ciebie nie wierzy, a twoje istnienie jest nikomu niepotrzebne. Może działo się to przez wiele lat? Może wpijały się w twoje skronie słowa bliskich ci osób? Mówili,, że zawadzasz, przeszkadzasz, do niczego się nie nadajesz, jesteś tylko problemem, a gdyby ciebie nie było, innym byłoby lżej. Od tamtej pory zamknąłeś się w sobie i nie chcesz, by inni tracili dla ciebie czas. Nie chcesz być cierniem w skroniach innych ludzi. Czasem może mówisz z oswojonym smutkiem: „Dlaczego miałbym kogoś obchodzić, skoro nawet moich najbliższych nigdy nie obchodziłem?". Całymi dniami, tygodniami, miesiącami i latami nikt nie mówił ci, że jest szczęśliwy z tego powodu, że żyjesz, a jeśli już ktoś coś do ciebie powiedział, to tylko po to, by ci dokuczyć, albo dać do zrozumienia, że tylko przeszkadzasz. Nauczyłeś się jak najmniej innym przeszkadzać, jak najwięcej milczeć, usuwać się, uśmiechać, żeby innym nie sprawiać kłopotu. Czujesz się bezużyteczny i wyraźnie widzisz w oczach otaczających cię osób, że jesteś dla nich rozczarowaniem. Spodziewali się czegoś (kogoś?) innego... Wstydzisz się, że żyjesz. Posiali pszenicę, lecz zebrali ciernie: natrudzili się bezużytecznie. Wstydzić się muszą swych zbiorów z powodu gniewu Pana" (Jer 12,13). W tym wszystkim jesteś sam: opuszczony i zamknięty w sobie. W twoim umyśle jest ból, lęk i cierpienie. Ostre ciernie wbijają się gdzieś wewnątrz twojej duszy, raniąc ją przekonaniem, że niepotrzebnie żyjesz. Wszyscy widzą w tobie tylko zło. Może już tak wiele razy słyszałeś z ust bliskich ci osób, jak bardzo jesteś nieudanym dzieckiem, nieudaną żoną, nieudanym mężem, nieudanym... człowiekiem, że w końcu poczułeś złość do siebie samego? „Ludzie źli są jak ciernie precz wyrzucane, których się ręką nie bierze" (2 Sm 23,6). Jezus, wypowiadając słowa: „Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was" (Mt 5,11), powiedział w sumie : „Biada wam, jeśli będą o was ludzie mówili dobre rzeczy, jeśli was będą zauważali i chwalili, jeśli będą mówili prawdę o was, która wam się należy i jeśli wam będą schlebiać". Dlatego nie lękaj się cierni. Odkąd Jezus je przyjął, stały się diademem.
Porzuć lęk i złość, porzuć niewiarę w swoje istnienie. Przed tobą stoi Ktoś, kto zakrólował w twoim niepotrzebnym nikomu życiu. Ktoś, kto również był niepotrzebny (do dziś mnóstwo ludzi spycha Go na margines swego serca, Jego obrazy wędrują na strychy albo do piwnic, Jego świątynie są omijane szerokim łukiem), a mimo to Jego ukoronowane cierniami Serce płonie z miłości do ciebie. On cię rozumie w twoim opuszczeniu i dla Niego jesteś kimś wyjątkowym. Król w ciernistej koronie odrzucenia stoi przed tobą, gdy trzymasz w swej dłoni ten różaniec, wpatruje się swymi ciemnymi źrenicami w głębię twojego ducha i chce ci powiedzieć, że jesteś Mu potrzebny tylko do jednego: aby mógł cię kochać. Do niczego innego nie jesteś Mu potrzebny.
Czy to wystarczy, byś poczuł się w ogóle potrzebnym?
Droga krzyżowa
Dźwigając krzyż Jezus okazywał słabość.
Wszechmogący Bóg był zbyt słaby, żeby unieść drewnianą belkę przywiązaną do ramion. Dlaczego Syn Boży chciał okazać taką słabość, bezsilność, niezdolność i niemoc?
Droga krzyżowa jest dla wszystkich wierzących triumfalnym wspinaniem się na piedestał doskonałości. Bóg chciał pokazać, co jest dla Niego ideałem, który chce w nas dostrzec. Słabość!
Świat prezentuje inny ideał: moc, sukces, zwycięstwo, pogardę dla innych, władza, szczyt zadowolenia i przyjemności. Jezus przeciwstawia temu niewiarygodny ideał: słabość, nieudane życie, klęskę, znoszenie pogardy innych, posłuszeństwo, szczyt przykrości i cierpienia.
Taki wzorzec człowieka, który jest upodobaniem dla Boga, oczywiście nie byłby zbyt licznie naśladowany, gdyby nie fakt, że my wszyscy już tacy jesteśmy, tylko to ukrywamy. Wstydzimy się słabości, która jest prawdziwą naszą naturą, chwalimy się mocą, która jest naszą maską albo krótkotrwałym efektem ogromnego wysiłku. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że „świętość" to ideał, który jest najczęściej nieosiągalny nie dlatego, że nie można go doścignąć, ale dlatego, że przed nim uciekamy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |